Pewna kobieta doświadczała podobnego lekceważenia przez pięć lat, dopóki nie skierowano jej na badania tarczycy i nie zdiagnozowano u niej choroby Gravesa-Basedowa.
Opisała swoje przeżycia w komiksie, ilustrującym problem dyskryminacji płciowej, której wiele kobiet doświadcza w gabinetach lekarskich. Miała książkowe objawy nadczynności tarczycy, które traktowano jako problemy psychiczne albo związane z cyklem menstruacyjnym: u lekarzy pierwszego kontaktu, w klinikach, nawet u dziecięcego pediatry. W końcu specjalista od zaburzeń snu rozpoznał objawy Gravesa-Basedowa i skierował ją na badanie tarczycy.
Jak płeć wpływa na medyczną diagnozę?
To nie jest odosobniony przypadek. W czasopiśmie „The Week” ukazał się długi artykuł o dyskryminacji płciowej w służbie zdrowia, opisujący badania z 2008 roku, które wykazały, że lekarze rozpoznają klasyczne objawy zawału serca jednakowo u kobiet i mężczyzn tylko pod warunkiem, że u kobiet nie towarzyszą im żadne objawy psychologiczne.
Mimo powszechnego przekonania, że typowy pacjent z zawałem serca to mężczyzna, lekarze umieją rozpoznać zawał także u kobiet.Ale kiedy w grę wchodzi stres jako objaw, pojawia się nagle ogromna różnica ze względu na płeć. Tylko 15 proc. lekarzy diagnozuje właściwie chorobę serca u kobiet – u mężczyzn rozpoznaje ją 56 proc. – i tylko 30 proc. z nich kieruje kobiety do kardiologa (w przypadku mężczyzn – 62 proc.). Wreszcie, jedynie 13 proc. lekarzy przepisuje kobietom leki nasercowe, podczas gdy mężczyznom – 47 proc. Obecność stresu, wyjaśniają naukowcy, wywołuje u lekarzy przekonane, że kobiece objawy mają naturę psychologiczną, zaś „u mężczyzn objawy postrzegane są jako organiczne, bez względu na obecność czynnika stresu”.
Kobiety i mężczyźni. Inne objawy tych samych chorób
Te badania i artykuły zwracają uwagę na problem opieki medycznej dla kobiet i mężczyzn, ale wiele czasu jeszcze upłynie, nim kobiety będą mogły oczekiwać równego traktowania w gabinetach lekarskich. Jest jednak kilka sposobów, które można wykorzystać do obrony przed dyskryminacją.
Po pierwsze trzeba wiedzieć, że niektóre dolegliwości u kobiet objawiają się inaczej. Zawały serca na przykład rzadko wywołują u kobiet nagły i silny ból w klatce piersiowej. Kobiety doświadczają raczej bólu szczęki, górnej części pleców, mdłości i uczucia zmęczenia. Nawet choroby układu krążenia w inny sposób dotykają kobiet, zwykle w postaci bezobjawowej choroby wieńcowej, której nie da się zdiagnozować przy użyciu męskiego modelu. Jeśli więc jesteś zagrożona chorobami układu krążenia, nie lekceważ ryzyka, nawet jeśli nie masz typowych objawów – i nie daj zignorować się w gabinecie lekarskim.
Mamy oto drugi sposób na dyskryminację:bądź swoim własnym adwokatem.
Chcemy to podkreślić z całą mocą, bo przecież traktujemy lekarzy jako autorytety w sprawach naszego zdrowia. Ale to my same najlepiej znamy swoje ciała, i zwykle widzimy, kiedy dzieje się coś niedobrego. Musimy zaufać same sobie i żądać odpowiedzi (a przynajmniej skierowania na badania), kiedy lekarz nie traktuje poważnie naszych objawów. Jeśli będzie trzeba, warto znaleźć innego lekarza, ale należy wymagać konkretnej diagnozy zamiast mglistych objaśnień.
Skup się na objawach nie emocjach
Jeśli borykasz się z niewyjaśnionym bólem lub przewlekłą chorobą, idź do lekarza z osobą towarzyszącą. Niech potwierdzi twoje objawy i służy ci jasnym oglądem sytuacji – to może okazać się bezcenne. Taka osoba może ci pomóc upewnić się, że lekarz postawi diagnozę i zaproponuje leczenie, zamiast minimalizować czy lekceważyć twoje dolegliwości.
I wreszcie: zachowaj spokój. To oczywiście nie fair, że kobiety mają u lekarzy opinię histeryczek, ale taka bywa prawda. Najlepszym sposobem na uzyskanie poważnej diagnozy, zamiast klasyfikowania twoich objawów jako lęk czy stres, jest zachowanie spokoju. Nie opowiadaj pielęgniarkom i lekarzom o swoim lęku i stresie – spróbuj skupić się na fizycznych objawach.
A przede wszystkim nie trać nadziei. Świadomość dyskryminacji płciowej w służbie zdrowia wzrasta, zarówno lekarze, jak i lekarki walczą o równe traktowanie kobiet. Jeśli twój lekarz do nich nie należy, poszukaj innego.
Artykuł pochodzi z angielskiego wydania portalu Aleteia