Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 20/04/2024 |
Aleteia logo
Kościół
separateurCreated with Sketch.

Niezwykły obraz Matki Bożej Niezawodnej Nadziei. Cuda i dramaty w tle

IKONA MATKI BOŻEJ NIEZAWODNEJ NADZIEI

www.jamna.dominikanie.pl

Małgorzata Bilska - 17.08.18

Według ojca Chlewickiego po koronacji zaczęły dziać się cuda: Już piąta księga zapisana jest podziękowaniami.

Męczeństwo i entuzjazm

Autorką obrazu Maryi w zielonej sukience jest Małgorzata Sokołowska. Ikona nawiązuje do męczeństwa mieszkańców wsi Jamna, którzy zostali wymordowani za pomoc partyzantom w czasie II wojny światowej, a ich wieś – spalona. Hitlerowcy zabili m.in. matkę z trójką dzieci. Wyszła do nich z piwnicy, w której ukrywali się ludzie, licząc na litość. Zginęła ona i dzieci, w tym niemowlę trzymane na ręku.


IKONA SALUS POPULI ROMANI

Czytaj także:
Papież regularnie odwiedza „Mamusię”. Dlaczego akurat ten wizerunek Maryi?

Ośrodek na Jamnej k. Zakliczyna nad Dunajcem łączy przeciwieństwa. Powstał w 1992 r. na fali entuzjazmu po Światowych Dniach Młodzieży w Częstochowie. Jak mówi o. Andrzej Chlewicki OP, współtwórca Domu i jego gospodarz od 18 lat, nadal jest to „eksperyment duszpasterski”.

Pierwotnie nie było w planie ani koronacji obrazu, ani kościoła, to „Pan Bóg poszerzał granice naszej wyobraźni”. Zaczęło się od jednego budynku – drewnianej szkoły, do generalnego remontu. Dziś jest to duży ośrodek, ważny dla lokalnej społeczności. Od 2 lat pojawiły się zorganizowane pielgrzymki – rowerowa z Lednicy pod przewodnictwem o. Wojciecha Prusa OP i piesza, młodzieżowa – z inicjatywy Krystiana Ciempki z Krakowa. Obie w sierpniu. Na razie nieliczne. Na niedzielnych mszach można spotkać osoby z Tarnowa, Brzeska, Nowego Sącza… Dużo par w malowniczym, góralskim kościele bierze ślub.

Biskup się cieszy?

Obraz został koronowany z powodu ambicji ojca Góry – i dzięki… świętemu „sprytowi”. Było tak. Najpierw jego chwalenie się obrazem stonował ks. Mirosław Drozdek z sanktuarium na Krzeptówkach w Zakopanem – co to za obraz, jak korony nie ma?

Ojciec Góra postanowił obraz koronować. Gdy głosił rekolekcje w Katowicach, od wdzięcznych za „złote słowa” słuchaczek otrzymał złotą biżuterię na rozwój dzieła. W tym miejscu lepiej oddać głos ojcu Górze, który opowiedział tę historię w książce Jana Grzegorczyka „Święty i błazen”:

Z dwiema garściami złota poszedłem pochwalić się koledze Wiktorowi Skworcowi, kanclerzowi kurii. Przyjął mnie krótko i powiedział, że się cieszy. Spytał, co z tego zrobię. „Korony Matce Bożej na Jamnej”. Powiedział, że jeszcze bardziej się cieszy. Dał mi butelkę wina i odprawił. To przydało mi się na później, kiedy Wiktor został biskupem w Tarnowie po Józefie Życińskim. To znaczy nie butelka, tylko jego „cieszę się”.
Bo kiedy sprawę zacząłem motać na wyższym szczeblu już w Rzymie i Stanisław Dziwisz pytał mnie, co na fakt koronacji mówi biskup tarnowski, oznajmiłem zgodnie z prawdą – lekko przystosowaną do sytuacji – że bardzo się cieszy. Jak już miałem korony, to załatwiłem, że Jan Paweł II dokona koronacji. Dziwisz jeszcze raz pyta: „A co na to biskup tarnowski?”. A ja twardo i na pewniaka „Bardzo się cieszy”. Oczywiście, była to taka półlegalna koronacja, bez oficjalnych papierów Stolicy Świętej.

Chwilę potem ojciec Góra spotkał Adama Bachledę-Curusia – ten obiecał mu 100 kubików drewna na kościół. Skoro obraz koronowany, to ma wisieć w kaplicy?


OJCIEC JAN GÓRA

Czytaj także:
Tu jest piękne niebo, a ty gdzie się szwendasz z tyłu? Poruszające świadectwo lekarki o. Jana Góry OP

Cuda i duchowy akumulator

Według ojca Chlewickiego po koronacji zaczęły dziać się cuda:

Już piąta księga zapisana jest podziękowaniami. Po sąsiedzku, u państwa Hołdów, cudownie wyszła z wypadku synowa. Podobnie fundator okien i drzwi w kościele, Piotr Ziemowski (lider „Siewców Lednicy” – MB). Walnął samochodem w drzewo, a wiózł w bagażniku łatwopalne substancje. Przy takiej sile uderzenia powinien wylecieć w powietrze. Kiedy się ocknął, pierwsze co zobaczył spod przymkniętych powiek, to obraz Matki Bożej Jamneńskiej. Miał go w samochodzie. Takich sytuacji jest wiele.

W dniu święta spotkałam m.in. bratanków ojca Góry, Marka i Marcina. Marcin mówi: „Ojca Jana już nie ma, a my dalej tu przyjeżdżamy, zabieramy dzieci, choć każdy ma tysiąc rzeczy na głowie. Wsiadamy w auto i jedziemy pół Polski, żeby się spotkać. Ten obraz to nadzieja codzienności. Pewność, że jakoś to będzie i jest się do kogo zwrócić o pomoc”. Markowi podoba się specyficzna atmosfera: „Współczynniki dobra są bardzo nakręcone, a współczynniki zła są mocno wytłumione. Niejeden przyjeżdża tu ładować akumulatory”. Coś w tym jest.

Jolanta Waśko jak co roku przyleciała aż z Chicago, żeby „napełnić się nadzieją”. Pierwszy raz była tu z ojcem Janem w 1989 roku, zanim powstał ośrodek. Jest muzykiem i prezesem Stowarzyszenia Lednica 2000 w Chicago. Zastanawiamy się przez chwilę, czy Jamna mogłaby stać się miejscem pielgrzymek imigrantów i wszystkich ludzi szukających domu? Domu duchowego – i tego realnego.

Budzenie olbrzyma

Jamną budowali nie tyle dominikanie jako zakon, co świeccy razem z ojcami. Rolę świeckich podkreślał zarówno Jan Paweł II, jak i papież Franciszek, który zaleca pasterzom dobry węch i „chodzenie za owcami”. Jaka jest dzisiaj rola świeckich w Kościele? – zapytałam księdza prymasa Wojciecha Polaka.

Zawsze w duchu, o który nas prosił św. Jan Paweł II, by ten olbrzym był budzony – wyjaśnia arcybiskup gnieźnieński.  Chodzi o to, żeby świeccy brali odpowiedzialność i przede wszystkim angażowali się w tę rzeczywistość, w której nie ma konieczności ani możliwości obecności duchownych. W ewangelizację w środowisku, w którym żyjemy, w miejscu pracy, pośród przyjaciół, w rodzinie. To są miejsca uprzywilejowane także do głoszenia Chrystusa, do ewangelizowania nie tyle słowem, ale właśnie sposobem swojego myślenia, wyborami, stylem życia. To jest ten element, który na pewno bardzo mocno przemawia.
Papież Franciszek ostrzega nas jednak, abyśmy wystrzegali się pokusy, żeby ludzie świeccy zajmowali miejsca duchownych, gdyż wtedy następuje swojego rodzaju klerykalizacja świeckich, a przecież nie o to chodzi.
Świecki ma ze swojej istoty, na mocy sakramentu chrztu świętego swoje właściwe miejsce w Kościele i nie potrzebuje takiej promocji, która miałaby go postawić na miejscu księdza. Każdy z nas powinien wypełniać swoje powołanie, do którego został wezwany.

Oby nadzieja nigdy nie opuszczała tego miejsca, bo bez niej nie ma ani wiary, ani miłości. Kto potrzebuje nadziei, może jej szukać u Maryi w sanktuarium na Jamnej, koło Zakliczyna nad Dunajcem.




Czytaj także:
Jamna i Lednica to dwie studnie: nadziei i wiary. Rozmowa z następcą o. Jana Góry

Tags:
abp Wojciech PolakmalarstwoMaryjasanktuarium
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail