Śmiało można ją określić jako najpiękniejszy na świecie uśmiech. Jest i wciąż będzie postrzegana jako Pretty Women, choć jest kimś dużo więcej. Rola Erin Brockovich przyniosła jej Oskara, jednak doceniana jest również w bardziej ironicznych i sentymentalnych rolach, jak ta w “Notting Hill”, “Uciekająca Panna Młoda” czy “Mój chłopak się żeni”.
Jest wiarygodna również w świecie bajek: zdarzyło jej się wcielać w postać Dzwoneczka w filmie “Hook” czy okrutną i złą królową z “Królewny Śnieżki”. W ostatnich latach brała udział w realizacji przepięknego filmu “Cudowny chłopak”, na podstawie arcydzieła R. J. Palacio, wcielając się w rolę mamy Auggiego Pullmana – jedenastoletniego chłopca z deformacją twarzy. Było to intensywne wyzwanie, w ramach którego aktorka musiała zmierzyć się z obawami i niewyobrażalną miłością matki, która wydaje na świat fantastycznego, choć „innego” syna.
Z dala od skandali
W przeciwieństwie do wielu innych gwiazd, Julia Roberts jest ikoną światowej kinematografii cieszącą się ogromną sławą, która jednak zazdrośnie strzeże swojego życia prywatnego. Z tego powodu wielkie zainteresowanie wzbudziło jej ostatnie wystąpienie publiczne, w którym opowiedziała o swojej codzienności i życiu rodzinnym. Ku rozczarowaniu amatorów ploteczek jej słowa nie ujawniły żadnego skandalu, żadnych pikantnych szczegółów, żadnych złośliwości. Julia jedynie wyraziła na głos swoją wdzięczność, której źródłem jest odnalezienie prostej i trwałej miłości małżeńskiej. Jednym słowem: niezwykłość tkwiąca w zwyczajności.
Okazją do tego stała się promocja nowego serialu, zatytułowanego nie inaczej jak “Homecoming” [powrót do domu], w którym gra główną rolę. Sam serial nie ma jednak nic wspólnego z domową rutyną będącą udziałem żony i matki. Film opowiada o eksperymencie przeprowadzonym na weteranach wojennych. Julia Roberts wciela się w postać Heidi Bergmann i tak o niej opowiada:
Jest autentycznie zainteresowana swoimi podopiecznymi, a w sposób szczególny jednym z nich, ale odpowiada również przed szefem wydziału, przekonanym, że dzięki jej sesjom i zgłębianiu traum wyniesionych z pola bitwy, zdoła wydobyć z pamięci weteranów konkretne dane i informacje. (opublikowane przez Repubblica)
Czytaj także:
Gwiazdy zagranicznego kina, które są gorliwymi katolikami
Szczęśliwe małżeństwo może dać pełnię szczęścia na ziemi
Serial ostatnio zaprezentowano w Toronto i przy tej okazji Roberts zdecydowała się opowiedzieć o swoim domowym szczęściu i powrocie do domu, tj. o swojej rodzinie i o związku z mężem Dannym Moderem. Jedną z najpiękniejszych deklaracji, jakie złożyła jest właśnie ta:
Jestem szczęściarą mając Danny’ego […] Codziennie widzę go wchodzącego do domu i jest jak we śnie. Myślę sobie „Ah, wrócił!”. (opublikowane przez Vanity Fair)
Być może jest to tym bardziej poruszające, że prawdziwa gwiazda, jedna z najlepiej opłacanych aktorek, która posiada wszystko to, co generalnie rzecz ujmując uznajemy za synonim szczęścia (sławę, urodę, bogactwo), przypomina o tym, że tak naprawdę każdy potrzebuje miłości. Stwierdzenie, że małżeństwo jest prawdziwym powołaniem do pełni szczęścia na ziemi (tzn. wypełnia duszę i serce bardziej niż wszystkie inne, bardziej może efektowne propozycje) to nie jakiś związek frazeologiczny czy antyczne prawidło. I to biorąc pod uwagę wszystkie właściwe dla tego stanu wzloty i upadki.
Czytaj także:
12 znanych osób, o których nie wiedziałeś, że otrzymały edukację domową
On jest „mężem tej Julii Roberts”, ona jest szczęśliwa będąc jego żoną
Zdjęcie z początku września pokazuje obejmującą się paręna plaży (w czerwcu Julia dołączyła do grona instagramowiczów). W komentarzu wyraża swoją wdzięczność, mówi o pocałunkach słońca i radości. Brzmi jak sielanka, w rzeczywistości jednak małżeństwo Julii Roberts i Danny’ego Modera to droga pełna zakrętów, jak w przypadku wielu zwyczajnych par. Mają trójkę dzieci i w ubiegłym roku widzieliśmy ich zmagających się z kryzysem w związku, który szczęśliwie udało im się przetrwać.
To czyni ich częścią wspólnoty żon i mężów, którzy każdego dnia mierzą się z pokusą nudy i wzajemnych pretensji. Dbanie o związek oznacza zdać sobie sprawę z własnych upadków i przyznać, że szczęście, to owszem, słoneczna polana, ale jest też polem bitwy. Świat widziany przez różowe okularynie istnieje, a nawet gdyby istniał, byłby domeną raczej robotów niż ludzi.
Z tego, że małżeństwo może ponieść klęskę zdaje sobie sprawę Julia, spoglądając wstecz na swoją dość burzliwą przeszłość. Mowa tu zarówno o jej sławnym rozstaniu z Kieferem Sutherlandem na trzy dni przed planowanym ślubem i o jej pierwszym małżeństwie zakończonym rozwodem w 1995 roku. Danny Moder jest jej drugim mężem. Z tego związku narodziły się bliźnięta Hazel Patricia i Phinnaeus Walter, a później także kolejny syn – Henry. To małżeństwo z Dannym stało się dla Julii prawdziwą okazją do zbudowania trwałego związku, a także sposobnością do skosztowania cudownych owoców i dobra, jakie przynosi człowiekowi węzeł małżeński.
Czytaj także:
Sandra Bullock opowiada o byciu adopcyjną matką. Wzruszające!
“Świetnie spędzamy razem czas”
Możemy ograniczyć się do komentarzy odnośnie moralnego prowadzenia się gwiazd lub zobaczyć człowieka, który mierzy się ze swoim życiem i własnymi ograniczeniami. Możemy być też wdzięczni, gdy pojawia się tego rodzaju niespodziewane potwierdzenie wartości życiowego ryzyka, jakie wielu z nas podjęło się przed ołtarzem. Naprawdę małżeństwo nie jest jakąś regułą czy formalnością, ale treścią nowego życia. Potwierdza to także gwiazda Hollywood, najpiękniejszy uśmiech świata, jako dorosła kobieta i matka, składając milionom słuchaczy i czytelników najmniej skandaliczne, a tak niezwykłe, wyznanie świata: wyznanie miłości do swojego męża.
„To wyjątkowy człowiek – przyznała. – Świetnie spędzamy razem czas”.
Tym samym czyni coś, co tylko mądra kobieta potrafi zrobić: zejść ze sceny. Tym razem Danny Moder, ten, który lepiej niż ktokolwiek inny wie, co znaczy być postrzeganym przez pryzmat bycia mężem Julii Roberts, może pokazać, kim jest naprawdę: towarzyszem życia kobiety, która w prawdziwym życiu wcale nie chce grać pierwszych skrzypiec.
PS. Historię Juli Roberts opisujemy nie dlatego, żeby pochwalić osoby, po rozwodzie, które wstąpiły w ponowne związki małżeńskie, ale żeby zwrócić uwagę na wartość i piękno małżeństwa.