Joe Eszterhas, słynny hollywoodzki scenarzysta, autor scenariusza do filmu Nagi instynkt, opowiada o swojej walce z nałogami i o wstrząsającym nawróceniu.
Joe Eszterhas, amerykańsko-węgierski scenarzysta mieszkający w Los Angeles, zasłynął dzięki sukcesowi filmu „Nagi instynkt”. Jest autorem scenariusza do tego erotycznego thrillera z Sharon Stone w roli głównej. Film wywołał skandal po tym, jak wybrano go na otwarcie festiwalu filmowego Cannes w 1992 roku. Duchowe nawrócenie Joego, które miało miejsce dziewięć lat później, przypomina biblijną scenę z kobietą, która chce dotknąć szat Jezusa, by zostać uzdrowioną. W świadectwie napisanym z okazji inicjatywy Papieża Franciszka „24 godziny dla Pana” w marcu ubiegłego roku, Joe Eszterhas opisuje tę radykalną zmianę swego życia.
Historia zaczyna się wiosną 2001 roku, gdy Joe ma 56 lat. Lekarze diagnozują u niego raka krtani. Musi natychmiast przejść operację. Delikatna operacja: 80% krtani usunięto, w gardle umieszczono rurkę, aby mógł oddychać. Podczas wizyty pooperacyjnej powiedziano mu bez ogródek, że musi natychmiast przestać pić i palić, w przeciwnym razie umrze. „Miałem 12 lat, kiedy zacząłem palić” – przyznaje Joe w swojej książce autobiograficznej – „i 14 lat, kiedy zacząłem pić. Przez ostatnie 44 lata nie było dnia, w którym nie paliłem ani nie piłem alkoholu” – mówi.
Król seksu i przemocy
Joe Eszterhas urodził się w rodzinie katolickiej, na Węgrzech, pod koniec II wojny światowej, w 1944 roku. Wczesną młodość spędził w obozie dla uchodźców w Austrii, nim jego rodzice wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Joe jest naznaczony cierpieniem swojej matki, która zmaga się z chorobą psychiczną i zbyt szybko przegrywa walkę z rakiem. Ta próba przybliża młodego Joe do doświadczenia wiary. Jako dorosły rozpoczyna pracę w gazecie w Cleveland, jest reporterem policyjnym, zajmuje się niezliczonymi strzelaninami i bójkami. Codzienne ogląda mrok, brutalność i przestępczość własnego miasta. W tym czasie odkrywa też, że jego ojciec w czasie II wojny światowej wspierał nazistów i aktywnie organizował antysemicką propagandę.
W latach 70. nazwisko Eszterhasa pojawia się w słynnym magazynie „Rolling Stone”. Rzeczywiście, Joe pracował tam przez kilka lat jako felietonista. Gdy redakcja przenosi się z Los Angeles do Nowego Jorku, on jednak woli zostać w Kalifornii. W 1978 roku pisze swój pierwszy scenariusz do filmu F.I.S.T. z Sylvestrem Stallone’m, a następnie w 1983 roku do Flashdance. W latach 90., po sukcesie Nagiego instynktu, tygodnik „Time” przedstawia Joe Eszterhasa jako „króla seksu i przemocy w Ameryce”. Pisząc scenariusze do szesnastu filmów, słynny scenarzysta zarabia miliony dolarów. Jednak będąc u szczytu hollywoodzkiej kariery coraz bardziej cierpi, nie widząc sensu życia.
„Boże, pomóż mi, proszę!”
Miesiąc po operacji w 2001 roku, wracając do zdrowia w domu, Joe majaczy. „Szalałem. Byłem bardzo nerwowy. Trząsłem się. Krzyczałem na moją żonę Naomi i czworo naszych dzieci. Moje serce biło zbyt szybko. Nie miałem apetytu, nie mogłem niczego przełknąć” – mówi. „Przyczyna tego stanu była oczywista: każdy nerw w moim ciele domagał się alkoholu i papierosa” – kontynuuje. Decyduje się uciec. Pewnego dnia opuszcza dom i postanawia jak najszybciej iść. „W ten sposób starałem się przezwyciężyć chęć powrotu do nałogów. Próbowałem pokonać panikę. Na granicy samozniszczenia zmusiłem się do pokonania śmierci” – dodaje.
Mijają minuty i Joe, wędrując po okolicy, przewraca się. „Usiadłem na chodniku. Łzy spływały mi po twarzy. Patrzyłem, jak kapią na ziemię. Moje serce waliło tak mocno, że nie mogłem się ruszyć, mogłem tylko szlochać. Czułem się tak, jakbym nie był już człowiekiem. Moje jęki brzmiały jak wycie rannego zwierzęcia…” – mówi. I właśnie wtedy dzieje się nieoczekiwane. Joe słyszy swój szept. I sam nie może uwierzyć w to, co właśnie powiedział. A jednak słyszy tę samą prośbę. Wielokrotnie: „Proszę, Boże, pomóż mi!”. Nie mając prawie krtani, zamiast niej tylko rurkę, Joe nie mógł nawet wyszeptać tego zdania, nie mówiąc już o jego powtarzaniu. „A jednak wyraźnie słyszałem, jak to mówię, a potem powtarzam w kółko” – twierdzi.
Joe zaczyna się modlić: „Błagałem Boga, aby mi pomógł. I mówiłem sobie: Ja? Proszę Boga? Modlę się? Nie myślałem o Nim od dziecka… Ale jęcząc z bólu myślałem tylko o jednym: by prosić Go o pomoc. I nagle moje serce się uspokoiło. Moje nerwy przestały mną szarpać. Przestałem się trząść i spazmować. Moje ręce uspokoiły się. Wstałem z chodnika. Otworzyłem oczy…” – zwierza się.
Nosiciel krzyża
Po tym doświadczeniu modlitwy i ponownym odkryciu wiary Joe rozpoczyna swoją drogę nawrócenia. „Myślałem, że mogę to zrobić. Ta największa walka mojego życia będzie strasznie trudna, ale z pomocą Boga wiedziałem, że dam radę, dopóki będę walczył i modlił się” – zwierza się i dodaje: „Coś się ze mną wydarzyło w ten gorący dzień. Długo nie wiedziałem, jak to opisać, ale teraz już wiem. Zostałem zbawiony”.
Joe postanawia włączyć się w życie parafii i zająć się służbą liturgiczną. Proponuje, że będzie odpowiedzialny za bardzo proste, ale ważne zadanie: chce być nosicielem krzyża. „Nikt nie zmuszał mnie do noszenia krzyża. Chciałem w ten sposób podziękować Jezusowi za pomoc. To był dla mnie zaszczyt i radość”.
Czytaj także:
Pragnienie, które może ugasić tylko jedno Źródło
Czytaj także:
Walka z chorobą na wielkim ekranie. Bohaterowie tych filmów dają cenną lekcję życia!