Bądź wola Twoja
Mówimy: „Ojcze… bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi”. A ponieważ powinniśmy nie tylko o to prosić, ale także nad tym pracować – na ziemi – zastanówmy się, jak to jest z tą wolą Ojca w niebie. W sytuacji wzorcowej.
Otóż uderza przede wszystkim, że tam wola Ojca jest rozumiana i przyjmowana, i to rozumiana i przyjmowana właśnie jako wola Ojca. Nie jako arbitralne zarządzenie tyrana, nie jako złośliwe ograniczenie wolności, nie jako ucisk wywierany z pozycji siły, ale jako wola Ojca.
Tam nie ma wątpliwości, jaki to jest Ojciec. Ten Ojciec nie dał nikomu życia przypadkiem, jak to się zdarza ziemskim rodzicom. Ten Ojciec każde swoje dziecko znał z góry. I pragnął go, razem z jego niepowtarzalnością. Ten Ojciec cały świat tak urządził, żeby to dziecko mogło się nauczyć odpowiadania miłością na miłość, i to bez przymusu, z wolnego wyboru.
Jeśli lekceważymy prawo moralne
To nie znaczy, że dał nam świat łatwy. Ale dał nam świat funkcjonalny, bo prowadzący w Jego ramiona. Prawo moralne jest w ten świat wpisane równie nieodwołalnie, co prawa przyrody.
Jeśli lekceważymy prawo moralne, to nie jest to dowód naszej wolności ani wzniosłego ducha, ale mniej więcej to samo, co gdybyśmy trzymając ciężką cegłę nad własną (lub cudzą) stopą, postanowili zlekceważyć prawo ciężkości i wypuścili tę cegłę z rąk.
Wola Ojca jest więc drogą i darem: co do tego nie mogą mieć w niebie żadnej wątpliwości ci, którzy już tam doszli! Jeśli my jeszcze jakieś wątpliwości mamy, to właśnie po to jest ta prośba w Modlitwie Pańskiej, żebyśmy je przewalczyli. To jest pierwszy krok do miłości.
Fragment książki siostry Małgorzaty Borkowskiej „Jednego potrzeba. Refleksje biblijne”, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów. Tytuł, lead, skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.