W domu nikt nie mówił do niej po imieniu. Nie mogła też siadać na wersalce ani w spokoju odrabiać lekcji. Kiedy przyniosła do domu puchar zdobyty w biegach, ojczym “w nagrodę” wbił jej siekierę w kolano.
Rzeczywiście przeżyłam prawdziwe piekło. Jako małe dziecko nie mogłam nigdzie usiąść w domu, bo ojczym zawsze groził, że mnie zabije. Nieraz, jako mała dziewczynka, uciekałam z domu na potwornym mrozie w samych rajstopach. Dlatego teraz jestem taka wysportowana, bo musiałam przed nim uciekać i przeskakiwać przez wszystko, co napotkałam na drodze i to w niezłym tempie, żeby mnie nie dopadł. Czasami jednak nie zdążyłam przeskoczyć przez bramę i potem leżałam w kałuży krwi. Straszliwie się nade mną znęcał. (…) Jako ośmiolatka byłam już w takim stanie, że prosiłam Boga, by mnie zabrał z tego świata. Nie miałam już siły.
Róża Kozakowska w rozmowie z Tomaszem Kalembą, Onet.pl
Róża Kozakowska: Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą!
Przy życiu trzymał ją sport,
Jakby nie było sportu, to ja bym nie żyła chyba. Sport to jest moje życie, moja siła, moja walka we wszystkim.
Róża Kozakowska w reportażu Justyny Szubert-Kotomskiej
a także wiara. W Boga, w to, że On ma plan, wie, co jest dla niej dobre i nigdy jej nie opuszcza.
Mogę być tylko wdzięczna Bogu, że był zawsze przy mnie. To był w dzieciństwie mój jedyny przyjaciel.
Róża Kozakowska w rozmowie z Tomaszem Kalembą, Onet.pl