Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 16/04/2024 |
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Drogi rodzicu, nie zostawiaj ważnych potrzeb na emeryturę

ZMĘCZONA MATKA

Evgeny Atamanenko | Shutterstock

Małgorzata Rybak - 18.01.22

Gdy uczymy się nadawać wagę swoim potrzebom i prosimy o wsparcie, czujemy się bardziej żywi. A to wielka inwestycja i w nasze rodzicielstwo, i w emeryturę.

– Codziennie pracuję, potem wracam z pracy i zajmuję się dziećmi, kładę je spać, potem sprzątam i doprowadzam kuchnię do stanu uporządkowania, w jakim będzie tylko przez noc – wyznał niedawno znajomy tata trójki małych dzieci. – Nie mam nawet chwili, by pomyśleć o sobie jako o kimś innym niż mama – powiedziała mi przez telefon bliska koleżanka. Słucham z poruszeniem. Znam te żarty, że to minie niedługo – na emeryturze. Kłopot w tym, że nadzieja na emeryturę pomoże co najwyżej przetrwać rodzicielstwo, ale nie rozkwitać.

Odpocznę na emeryturze

Na emeryturze będziemy chodzić z mężem/żoną na długie spacery. Obejrzymy zaległe premiery kinowe. Weźmiemy udział w rejsie dookoła świata. Pewnie na emeryturę warto sobie zostawić piękne projekty. Nie da się jednak mieć kubeczka pełnego miłości i uważności wobec dzieci, gdy dni i tygodnie upływają tylko na opróżnianiu go do cna.

Bywa, że jako rodzice pakujemy do pudełka listę wszystkich rzeczy, które lubimy, i odkładamy je na strych. Proponuję, by zrobić taką listę. Dobrze sobie przypomnieć, co lubimy i co sprawia, że serce podskakuje z radości. Zacząć od najprostszych, zwyczajnych rzeczy, jak zapach ulubionego szamponu do włosów albo ulubiony kolor. Możesz dopisać też rzeczy, które sprawiały ci radość jako dziecku czy nastolatkowi. Chodzenie po górach, wspinaczka, taniec, granie na gitarze, szydełkowanie.

Potrzeba, która stoi za działaniem

Marshall Rosenberg (twórca NVC, Porozumienia bez Przemocy) podzielił się ze światem odkryciem, że za każdym działaniem stoi jakaś potrzeba. Jeśli idziesz w góry – zaspakajasz np. potrzebę przestrzeni, ruchu, sprawczości, relaksu. Rosenberg zauważył też, że znajdujemy różne strategie, by zaspokoić jakąś potrzebę. Na jedną potrzebę przypada niezliczona ilość strategii. I tu jest miejsce nadziei – nie musisz odkładać na emeryturę swoich potrzeb, ale możesz poszukać innych strategii.

  • Potrzeba snu: to fundament funkcjonowania. Jako rodzice nie prześpimy 7-8 godzin bez przerw, ale – jak mówi Magdalena Komsta – nie musi być „cięgiem”. Deficyty snu można uzupełniać drzemkami, zmieniając się przy opiece nad dziećmi czy korzystając z momentów, gdy dziećmi zaopiekuje się ktoś inny. Im więcej dbania o sen, tym łatwiejsza staje się codzienność. I tym bardziej mogą liczyć na nas dzieci.
  • Potrzeba wpływu i kompetencji: może być bardzo naruszona, gdy z przyjściem na świat dzieci odczuwamy wiele bezradności w nowej sytuacji. Do tego dziadkowie i ciocie mają dla nas tysiące rad, a fora parentingowe kolejne setki. Warto robić dwie rzeczy, by karmić potrzebę wpływu: zauważać, z czym mamy trudność i iść po wiedzę do ludzi, którzy naprawdę ją mają. Polecam gorąco Gosię Stańczyk, jej książki, artykuły i kursy dla rodziców. Gdy zaczynamy rozumieć, co się dzieje z dziećmi i w naszej relacji z nimi, poczujemy się o niebo pewniej.
  • Potrzeba bliskości: bez jej zaspokojenia wewnętrznie umieramy. Możemy tworzyć mikrorytuały, jak codzienne picie herbaty razem z mężem/żoną, telefony do przyjaciół, spotkania w gronie innych rodziców, które dodatkowo pełnią rolę „wioski wsparcia” i wyciągają nas z osamotnienia.
  • Potrzeba odpoczynku: bez niego wszystko, łącznie z rodzicielstwem, się rozleci. Ponieważ lista rzeczy do zrobienia nigdy się nie kończy, łatwo z niego zrezygnować. Jedna z moich klientek, mama czwórki dzieci, opowiedziała mi, że mają z mężem system: że każde z nich ma stały dzień w tygodniu, kiedy całe popołudnie i wieczór może poświęcić tylko sobie. Dzieci możemy też zostawić u zaprzyjaźnionej rodziny, gdy my pójdziemy na spacer, randkę, do kina (innego dnia – my posiedzimy z ich pociechami).
  • Potrzeba zabawy: tak, dorośli też ją mają! Wiele z tego można realizować z dziećmi, jeśli cali zanurzymy się w doświadczanie. Możemy skakać na trampolinie, lepić z plasteliny, turlać się po dywanie. Zapraszać dzieci do zabaw, które były bliskie nam samym.

Gdy uczymy się nadawać wagę swoim potrzebom (i doceniać choćby najmniejszy wymiar, w jakim mogą być zrealizowane) i gdy (we wzajemności) prosimy o wsparcie, czujemy się bardziej żywi. A to wielka inwestycja i w nasze rodzicielstwo, i w emeryturę.

Tags:
dziecirodzicielstworodzinawychowanie
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail