Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 30/03/2024 |
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Tę olimpijkę wspiera… proboszcz! „Nie wiem, czyje nogi trzęsły się bardziej – moje czy jej”

orazem.png

Fotografija je last Bogdana Oražma.

Janez Porenta - 11.02.22

Wśród tych, którzy z największą niecierpliwością oczekiwali na skoki Uršy Bogataj w Pekinie, był jej wieloletni proboszcz. Przeczytajcie m.in. o tym, jak nie mogąc powstrzymać emocji, poinformował o zwycięstwie Słowenki podczas... mowy pogrzebowej.

Proboszcz Bogdan Oražem jest jednym z tych, którzy śledzą życiową i sportową drogę Uršy Bogataj od czasów, gdy jako mała dziewczynka skakała na wiejskiej skoczni narciarskiej na nartach zjazdowych. Nic więc dziwnego, że przed epidemią wraz z parafianami osobiście dopingował Uršę w lokalnym konkursie Pucharu Świata w Ljubnem.

W rozmowie z portalem Družina ujawnił również, jak olimpijska złota medalistka, Urša Bogataj, pochodząca z liczącej 162 mieszkańców wsi Briše koło Polhov Gradec, jest nadal związana ze swoją rodzinną parafią i miejscowością. Wywiad miał miejsce przed drugim złotym medalem Uršy.

Księże proboszczu, czy oglądał ksiądz konkurs indywidualny skoczków narciarskich w Pekinie? Jakie wiązały się z tym odczucia i emocje?

Ks. Bogdan Oražem: Łzy szczęścia. Z trzech powodów. Skoki narciarskie to nasz rodzinny sport. W domu zawsze podczas ważnych zawodów gromadziliśmy się przed telewizorem i entuzjastycznie dopingowaliśmy. W końcu mój osobisty rekord to godne pozazdroszczenia 18,5 metra na nartach zjazdowych na wiejskiej skoczni. Często też odwiedzamy „narodowe sanktuarium skoków narciarskich” w Planicy.

Drugim powodem jest to, że śledziłem Uršę od czasu, gdy była małą dziewczynką, skaczącą na wiejskiej skoczni narciarskiej na nartach zjazdowych, kiedy została zauważona przez „skautów”. Po trzecie, znam nie tylko jej wzloty, ale i upadki. Wiem, przez co musiała przejść i jak wiele wysiłku włożyła po kontuzji, aby osiągnąć ten sukces.

Nie wiem, czyje nogi bardziej się trzęsły, kiedy siedziała na belce startowej – moje czy jej. Zaraz po konkursie miałem pogrzeb. Nie mogłem zrobić inaczej i wspomniałem o jej zwycięstwie podczas mowy pogrzebowej.

W wypowiedzi dla dodatku „Mladi val” do czasopisma Družina sprzed sześciu lat powiedział ksiądz, że mimo wielkich sukcesów Urša pozostaje osobą twardo stąpającą po ziemi, uśmiechniętą, taką samą jak dawniej, związaną ze swoją wsią i parafią. Czy tak jest do dziś? Jak opisałby ksiądz Uršę w jednym zdaniu?

Prosta, powściągliwa dziewczyna z rodziny, która zawsze jest przy niej, związana ze swoją miejscowością i parafią.

Urša często wyjeżdża i podróżuje po świecie. Czy kiedy jest w domu, nadal widujecie ją na mszy?

Urša miała już status sportowca, kiedy przygotowywała się do bierzmowania. Mimo nieobecności w czasie zimy właściwie nie zrobiło to większej różnicy. Kiedy była w domu, szła najpierw na niedzielną mszę o 7.00 rano, potem na śniadanie, a następnie na trening, zawody i do innych obowiązków.

Osobiście ceni pracę misjonarzy i wszystkich tych, którzy prowadzą pracę na rzecz godnego życia człowieka. Nic więc dziwnego, że pierwszymi, którzy złożyli jej osobiste gratulacje jako jej przyjaciele, byli misjonarze Pedro Opeka i Janez Krmelj z Madagaskaru.

A czy w swojej parafii wspieracie Uršę przed ważnymi zawodami (albo w ogóle) modlitwą lub nawet mszą świętą?

Tak, regularnie, od pierwszych kroków w świecie sportu. Kiedy tylko może, Urša bierze również udział w naszych pielgrzymkach sportowych. Szczególnie do Svetej Gory i Brezja. Nic dziwnego, że dobrze znający ją ojcowie z Brezje przygotowali dla niej tak piękne gratulacje z okazji zwycięstwa. Między innymi podczas ceremonii wręczania kwiatów, w ogrodzie klasztornym wciągnięto słoweńską flagę i odśpiewano hymn narodowy. Msza św. dziękczynna jest jeszcze przed nami.

Czy razem z parafianami uczestniczyliście już kiedyś w zawodach w skokach narciarskich, na przykład w Ljubnem?

Kiedy nie było pandemii, mieliśmy swego rodzaju sportową pielgrzymkę do Ljubna. Oprócz kibicowskiej atmosfery po meczu miałem okazję odwiedzić tzw. namiot VIP. Wspólnota zawodników, ich bliskich, trenerów, opiekunów, organizatorów… Czułem puls rodziny skoków narciarskich. Ówczesny trener kadry kobiet osobiście podziękował mi również za wsparcie modlitewne dla skaczących kobiet. Powiedział żartem: 

Nie chodzę do kościoła, ale kiedy dziewczyny są na rozbiegu, ja też się modlę. My – trenerzy, skaczące i sztab szkoleniowy zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, ale wiem, że ostateczny wynik nie zależy tylko od nas…

Artykuł został po raz pierwszy opublikowany na stronie Družina.si.

Tags:
sport
Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!

Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail