Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 20/04/2024 |
Aleteia logo
Kościół
separateurCreated with Sketch.

Działy się tam rzeczy niezwykłe. Biskupi obmywali sobie nogi, ludzie doznawali uzdrowienia

Konferencja "Już czas"

fot. ks. Paweł Kłys | Archidiecezja Łódzka

Małgorzata Bilska - 03.03.22

„Doświadczyłem również osobistego uzdrowienia, gdy jeden z liderów katolickich podszedł do mnie i prosił o przebaczenie za konkretne grzechy wyrządzone mi przez stronę katolicką”.

O spotkaniu liderów chrześcijańskich „JUŻ CZAS. Piszemy historię razem”, które odbyło się w dniach 10-12 lutego w Łodzi, wiele osób w Polsce nie wiedziało, choć przygotowania trwały ponad 2 lata. Jak podkreśla abp Grzegorz Ryś, łódzki gospodarz, nie było ono szeroko nagłaśniane. Trzeba było „wykonać pewną pracę, żeby się tu dostać”. Dlatego cieszy go fakt, że przyjechali nie tylko świeccy liderzy z różnych Kościołów, ale też duża grupa pastorów i księży – w tym biskupów.

Inicjatorem był Karol Sobczyk z Krajowej Służby Komunii CHARIS Polska, lider wspólnoty „Głos na Pustyni”. Choć ekumenizm ma u nas „pod górkę”, co wynika z małej różnorodności religijnej w polskim społeczeństwie, spotkanie pokazało najpiękniejszą – i chyba najcichszą – twarz polskiego katolicyzmu. Działy się tam rzeczy niezwykłe.

Braterstwo w kryzysie

Na spotkanie warto spojrzeć w kontekście. W 2020 roku następca św. Piotra opublikował encyklikę Fratelli Tutti o braterstwie. Od dawna coś niedobrego dzieje się w naszej kulturze z więziami między ludźmi (socjologowie badają „przemiany więzi społecznych”). Pandemia jeszcze to pogłębiła.

Ani katolicy, ani chrześcijanie w całości, nie żyją na pustyni. Ulegają tym samym procesom co wszyscy. Dziś widać, jak profetycznie Kościół rzymskokatolicki odciął się na Soborze Watykańskim II od kontynuowania konfliktogennych zachowań wobec przedstawicieli innych Kościołów i denominacji chrześcijańskich, większą wagę przywiązując do relacji, do utraconej wspólnoty, niż wcześniej. Od kilku pokoleń uznaje podziały chrześcijan za wielki grzech, biorąc za niego współodpowiedzialność! Papież Franciszek braterstwo rozumie jeszcze szerzej:

Bardzo pragnę, abyśmy w tym czasie, w którym przyszło nam żyć, uznając godność każdej osoby ludzkiej, byli w stanie na nowo ożywić wśród wszystkich światowe pragnienie braterstwa. Wśród wszystkich: Oto piękna tajemnica, aby marzyć i uczynić nasze życie piękną przygodą. Nikt nie może stawić czoła życiu w sposób odosobniony. […] Potrzebujemy wspólnoty, ażeby nas wspierała, pomogła nam, takiej, w której pomagamy sobie nawzajem patrzeć w przyszłość! Snujmy marzenia jako jedna ludzkość, jako wędrowcy stworzeni z tego samego ludzkiego ciała, jako dzieci tej samej ziemi, która wszystkich nas gości, każdego z bogactwem jego wiary czy jego przekonań, każdego z jego własnym głosem, wszystkich jako braci! [FT, 8].

Nieczytelne świadectwo chrześcijan

W epoce globalizacji misją chrześcijan ma być szerzenie braterstwa rozumianego jako dar i służba drugiemu. Nie ma możliwości być bratem dla ludzi niewierzących, skoro nie potrafi się nim być dla brata w Chrystusie!

Ks. prof. Joseph Ratzinger w latach sześćdziesiątych XX wieku, przed erą globalizacji, opublikował książkę Chrześcijańskie braterstwo, gdzie przeanalizował różnice między braterstwem ewangelicznym a innymi. Termin braterstwo żył już wtedy własnym życiem.  „Przechwyciła” je bowiem Wielka Rewolucja Francuska, nadając mu świecki sens pod hasłem Wolność – Równość – Braterstwo. Obecne ruchy rewolucyjne (tzw. nowe ruchy społeczne) nieco je zmodyfikowały. Nieformalne ale czytelne brzmi: Równość – Miłość – Siostrzeństwo.

Chrześcijanie się dziwią, jak łatwo sekularyzują się główne wartości ich wiary. Więzi takie jak braterstwo, miłość, zaufanie itd. są przecież bardzo istotne dla współczesnego człowieka. Tyle że szuka ich wszędzie, tylko nie w Kościele. Czy to jest wina „złego świata”? Czy jednak trochę nasza? Dlaczego świadectwo nie przekonuje? Bo nie jest wiarygodne. I nie będzie, póki uczniowie Chrystusa są skłóceni i podzieleni.

Te rany bolą do dziś

Celem spotkania było szukanie jedności. Było wyjątkowe, nietypowe. Zazwyczaj dialog prowadzony jest z tzw. Kościołami historycznymi. W tym przypadku zdecydowaną większość stanowiły Kościoły wolne, które wywodzą się z ruchu odnowy charyzmatycznej.

Dlatego ważne były przemówienia ks. Juana Usmy Gomeza, delegata Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan (miała patronat nad wydarzeniem). Jak mówi abp Ryś, ks. Gomez jest „niesłychanie kompetentny i ma duże doświadczenie w dialogu z wolnymi Kościołami. Jego obecność była bezcenna. Także w kluczu porządkującym nasze katolickie myślenie o zasadach prowadzenia tego dialogu, o jego potrzebie, sensowności”. Taki jest kierunek rozwoju naszego Kościoła w XXI wieku.

Ożywczo brzmiał termin „lider”. W naszym Kościele rola liderów strukturalnych, tj. parafii, diecezji itd. przeznaczona jest najczęściej dla kapłanów. Był prymas Polski Wojciech Polak oraz bp Krzysztof Włodarczyk, bp Andrzej Siemieniewski, bp Wojciech Skibicki i łódzki gospodarz.

Był bp Andrzej Malicki, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego i prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Przyjechało wielu pastorów protestanckich i liderów świeckich z Kościołów takich jak m.in.: greckokatolicki, polskokatolicki, ewangelicko-augsburski, ewangelicko-metodystyczny, baptystyczny, zielonoświątkowy, nowych wspólnot charyzmatycznych itd.

Wielu liderów tych wspólnot i Kościołów odeszło (lub zostało do tego zmuszonych) z naszego Kościoła… Te rany bolą do dziś. Są świeże, żywe. Oni są nadal chrześcijanami. Naszymi braćmi i siostrami w wierze. I jak podkreślał ks. Gomez, to naprawdę nie dogmaty dzielą nas aż tak głęboko. Konflikt prowadzi czasem do ataków słownych, do agresji. Dzieci obu stron mogą dorastać w atmosferze nienawiści i uprzedzeń. Bo czy my sami jesteśmy obiektywni wobec prawosławnych? Lub protestantów?  Pielęgnujemy w sobie często stereotyp… z czasów zaborów.

Na kolanach przepraszamy

Piątek, 11 lutego, był dniem pokuty i przebaczenia. Świadectwo oddzielenia, pełne bólu, powiedzieli ewangeliczny pastor Edward Ćwierz i katolicki lider Michał Nikodem. Potem wszyscy na kolanach przed krzyżem przepraszali Tego, który oddał życie za nas wszystkich, przebaczył nam wszystkim. I modlił się dla nas o jedność. Padło wiele ważnych słów, z obu stron. W imieniu Kościoła łacińskiego przeprosił bp Krzysztof Włodarczyk, ordynariusz diecezji bydgoskiej. Wspomina:

Było to dla mnie głębokim przeżyciem. Zostałem poproszony o poprowadzenie modlitwy związanej z przeproszeniem w imieniu strony katolickiej. Bardzo nie chciałem, aby była to tylko gra słów. Taka modlitwa musi płynąć ze skruszonego serca. I być wyrażona ze świadomością tego, co przez grzechy moje i moich braci katolików mogło realnie zranić chrześcijan z innych Kościołów. […] Ranimy siebie wzajemnie, ale trzeba stanąć w prawdzie. Modliłem się do Ducha Świętego, aby mnie poprowadził. Natchnęło mnie, żeby wykonać gest uklęknięcia przy krzyżu. Trzymałem się krzyża i wtedy fizycznie wręcz odczułem, że składam to wszystko u stóp krzyża Jezusa; muszę zanurzyć to w Jego najdroższej Krwi. Nie jestem w stanie zła naprawić. Ani wymazać historii, jakby tego zła nie było.

Paulina  Bednarz-Łuczewska, liderka katolickiej wspólnoty Tszuwa, czuła podobnie: „To było niezwykle prawdziwe doświadczenie: chrześcijaństwo nie jest lukrem do polania rzeczywistości. Nie oznacza szybkiej naprawy tego, co złe. Potrzebujemy żywego Boga. On przychodzi w sposób ponadnaturalny, jest ponad nasze rozłamy. Dopiero On może je zasypać, bo są głębokie. W piątek zobaczyłam, jak bardzo potrzebujemy interwencji Boga”.

To, czego doznała, nazywa przełomem. Wylało się wiele łez. I wylał się Duch Święty, którego działanie podkreśla bp Włodarczyk.

Wieczór pojednania

Czy bez Ducha Świętego byłby możliwy wieczór pojednania, który rozpoczęli abp Ryś i bp Malicki, wzajemnie umywając sobie nogi? Za ich przykładem poszli inni, przepraszając się nawzajem na różne sposoby. Z głębi serca.

O refleksję spytałam pastora Rafała Zabłockiego z Kościoła Zbór Dom Boży. Powiedział:

Uważam spotkanie „Już czas” za wydarzenie historyczne, mające potencjał pozytywnej głębokiej zmiany nie tylko wśród chrześcijan. Wierzę, że z czasem również i w całym narodzie… Była tam przestrzeń do szczerego, publicznego wyrażenia bólu zranienia, odrzucenia, braku dialogu i niezrozumienia, które wystąpiły w przeszłości z obu stron. Obecni przedstawiciele wszystkich Kościołów aktywnie uczestniczyli w wyznawaniu win i przyznawaniu się do błędów. […] Doświadczyłem również osobistego uzdrowienia, gdy jeden z liderów katolickich podszedł do mnie i prosił o przebaczenie za konkretne grzechy wyrządzone mi przez stronę katolicką.

Uzdrowień było więcej. Śledząc komentarze w internecie pod postami dotyczącymi spotkania, widzę dużo pogardy, krytyki. Potępienia. Po co przepraszać? My mamy Prawdę! Przeprosiny, Bracia i Siostry, leczą. Łączy nas Ojciec, Stwórca. I brat Jezus Chrystus.

Tags:
abp Grzegorz Ryśekumenizmprotestanciprzebaczenieuzdrowienie
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail