Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 20/04/2024 |
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

Chory Kaif nie miał nikogo. Dopóki nie pokochała go Chiara

chory chłopiec leży w łóżku i przytula misia

Roylee_photosunday | Shutterstock

Annalisa Teggi - 06.06.22

Dotknięty niezwykle rzadką chorobą odszedł, zanim skończył 4 lata. Po urodzeniu został sam w szpitalu Meyer we Florencji. Aż trafił pod opiekę Chiary Fossombroni, która z czułością zajmowała się nim do końca.

Na początku czerwca Kaif skończyłby 4 lata. Umarł 1 maja w szpitalu Meyer we Florencji wskutek powikłań pooperacyjnych. Jego życie, choć z naszego punktu widzenia tak krótkie, przyniosło wspaniałe owoce.

Zaczęło się od bezlitosnego wyroku: rzadka choroba o nazwie NBAS, na którą cierpi tylko 170 osób na świecie. Ale zamiast braku nadziei, były prawie 4 lata życia i spotkanie z kobietą, która odkryła w sobie pokłady macierzyńskiej miłości, przyjmując bezbronną istotę.

Od dawna chciała być matką

Chiara Fossombroni opowiedziała o swoim spotkaniu z Kaifem w książce, a po jego śmierci, w kilku wywiadach dla tytułów prasowych o ogólnokrajowym zasięgu. To opowieść o naznaczonym cierpieniem życiu małego chłopca, ale można ją także odczytać jako opowieść o kobiecie, która czekała i dojrzewała do tego, by zostać matką.

Chiara Fossombroni, radna jednej z florenckich dzielnic, ostatnie dwa i pół roku spędziła opiekując się malutkim chłopcem, który przed ich spotkaniem zdążył poznać tylko sale i odgłosy szpitala Meyer.

Kaif tam mieszkał. Ciężka choroba, na którą cierpiał, zmusiła jego biologicznych rodziców (pochodzących z Pakistanu) do pozostawienia go w szpitalu. Nie byłoby ich stać na zapewnienie należytej opieki ciężko choremu synkowi, tym bardziej, że mieli na utrzymaniu jeszcze dwoje dzieci.

Ten rodzinny dramat, choć nasi bohaterowie jeszcze o tym nie wiedzieli, idealnie współgrał z brakującym fragmentem życia Chiary. „Na krótko przedtem wyznałam mojemu ojcu duchowemu, że od lat marzę o macierzyństwie. Poradził mi, żebym czekała i ufała” – wyznała w jednym z wywiadów.

View this post on Instagram

A post shared by Chiara Fossombroni (@chiarafossombroni)

Przypadkowy telefon

Pewnego dnia Chiara odebrała telefon, który zadzwonił przez pomyłkę. Charakterystyczne dla Opatrzności jest to, że objawia się wbrew naszym oczekiwaniom i przypuszczeniom. Coś zdarza się przypadkiem, zupełnie jakby Ktoś chciał nam powiedzieć, że nie musimy się za bardzo przejmować własnymi strategiami. Mamy raczej dostrzegać, niż planować.

„Emilia wybrała zły numer: szukała rodziny zastępczej dla tego spragnionego miłości chłopca. Chciała skontaktować się z inną Chiarą, ale przez pomyłkę zadzwoniła do mnie. Miała mój numer w książce telefonicznej” – wspomina kobieta.

Chodzi o Emilię Russo, prezes stowarzyszenia Mammematte, które zajmuje się szukaniem rodzin zastępczych dla dzieci ze szczególnymi potrzebami. Wybierając zły numer, Emilia trafiła na właściwą osobę.

Po tym telefonie Chiara pojechała do szpitala Meyer poznać chłopczyka, którym dotąd opiekowały się na zmianę szpitalne wolontariuszki. „Pokazały mi go. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Profesor Massimo Resti, który go leczył, powiedział, że chłopiec jest tak spragniony miłości, że gotów jest przytulić się nawet do kija od szczotki, byle ją dostać. I to ja byłam tym kijem od szczotki” – powiedziała. Chiara wystąpiła do sądu o ustanowienie jej rodziną zastępcza dla Kaifa i została mamą.

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10228552710388521&set=a.4404860725444&type=3

„Nie znałam go, ale już go kochałam”

„Kij od szczotki” brzmi niezbyt romantycznie. I tym lepiej. Zbyt często mówiąc o miłości, uderzamy w sentymentalny ton. Kij od szczotki to proste narzędzie, bez zbędnych upiększeń. Kaif potrzebował się kogoś uchwycić i Chiara, jak nieociosany kawałek drewna, pozwoliła, by spotkanie z tym dzieckiem ukształtowało ją jako matkę.

„Przede mną leżała ta maleńka istotka. Przez puszek na czole i bursztynową skórę skojarzył mi się z Mowglim z Księgi dżungli. Miałam sama zająć się bezbronnym maluszkiem, który dotąd oglądał tylko białe fartuchy, czuł ból przy wkłuciach i słuchał alarmów urządzeń szpitalnych. Nie znałam go, ale już go kochałam” – powiedziała.  

Bo miłość zasiewa w nas Ktoś. Na początku jest jakąś intuicją, nieskonkretyzowanym uczuciem. Poważne potraktowanie tego natchnienia wyprzedza zarzuty, które być może się pojawią: “kochała go, bo był mały i chory”. A przecież kruchość i ból nic nie dodają, tylko odbierają. To nie etykietki, dzięki którym stajemy się lepsi, lecz papier ścierny, który ściera naskórek. Cierpienie drugiego człowieka nas ogałaca. I budzi sumienie z wygodnego otępienia.

Bezbronne istotki, które spędzają na ziemi kilka godzin czy kilka lat, zostawiają światu nowy język, nowy sposób wyrazu, który wyrywa nas z milczenia nawet wtedy, gdy pogrążeni jesteśmy w najbardziej niedostępnych rejonach człowieczeństwa.

Chiara nauczyła się języka drugiego, języka swojego syna. To doświadczenie było dla niej czymś całkowicie nowym. “Tych kilka godzin, które spędziłam z nim tamtego dnia, otworzyły moje zmysły na coś nowego” – wyznała.

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10228593966619901&set=a.1452409396006&type=3

Zobaczył morze i powiedział „mama”

Chiara i Kaif przeżyli razem dwa i pół roku, z czego sześć miesięcy w świecie poza szpitalem. W tych sześciu miesiącach zmieściło się życie pełnią życia i szczęście, na które nikt nie liczył.

Kaif odpowiedział na bezgraniczną miłość, którą dostał. Wyszedł ze szpitala. Zobaczył słońce, dotknął trawy, zobaczył morze, poszedł do żłobka, nauczył się mówić „mama”.

To króciutki i pełny życiorys. Pełny, bo zawiera wszystko, co trzeba. Od stworzenia po apokalipsę, przechodząc przez szczyt ludzkiej świadomości, jakim jest zawołanie po imieniu tego, kogo się kocha.

Tags:
adopcjachorobamacierzyństwo
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail