Poza nimi, swoją długą wędrówkę ukończyli tego samego dnia pątnicy z diecezji rzeszowskiej, pelplińskiej, koszalińsko-kołobrzeskiej i drohiczyńskiej. “Nogi obolałe, ale wiara i duch wzmocnione” – przyznawali.
“Wraca normalność”
Najwcześniej, bo już ok. 7.00 rano, weszli na Jasną Górę pątnicy z diecezji pelplińskiej. Było to ponad 650 osób, a wśród nich bp Arkadiusz Okroj. “Było to niezwykłe doświadczenie. Wraca normalność. Jest wielu młodych uczniów, studentów. Nie są znużeni, rozpiera ich energia. Zostali zarażeni „wirusem pielgrzymki”, głośno się modlą, śpiewają, dają świadectwo. Tu widać żywy Kościół, więc jesteśmy pełni nadziei. Ludzie, którzy pielgrzymują, chcą przeżyć życie w poczucie sensu, miłości Boga i wzajemnych relacji. Oni są normalni, ale to „Boży szaleńcy” i na ich widok serce rośnie” – powiedział bp Okroj.
Jedną z najdłużej trwających była pielgrzymka szczecińska. Pątnicy z hasłem „Idźcie w pokoju Chrystusa” szli aż 20 dni i pokonali 630 km. Na Jasną Górę dotarli już po raz 38. W drodze wypraszali powołania kapłańskie i zakonne. Przed wyjściem moczyli stopy w Bałtyku, a dziś stawiali je w Częstochowie. Mimo trudu, pokonywanych kilometrów, wejścia w deszczu nie brakowało im radości. “Chcemy przytulić się do serca Maryi, zawierzyć Jej codzienność, wszystkich potrzebujących, prosić o pokój na świecie, zwłaszcza w Ukrainie” – przyznała Beata z Goleniowa, pielgrzymująca po raz osiemnasty.