Szklane, drewniane, akrylowe lub plecione ze sznurka, nasion, pereł czy kamiennych korali. Na rynku jest tak dużo rozmaitych różańców, że znalezienie tego jedynego nie stanowi większego wyzwania. Jaskrawe róże, głębokie butelkowe zielenie i nowoczesne pastele z modnym, złotym akcentem. Kamienny mat lub perłowy połysk. Prosty minimalizm albo bogactwo nowoczesnych, kwiatowych motywów. Lista możliwych opcji jest naprawdę imponująca. A jeśli ktoś nie zdoła znaleźć czegoś dla siebie wśród „gotowców”, zawsze może zdecydować się na stworzenie własnej kompozycji.
Moda na… różaniec?
Czy w dewocjonaliach, jak to w modzie – obowiązują trendy? „Nie wiem, czy istnieje coś takiego, jak modny różaniec. Trendy kojarzą mi się z czymś, co szybko przemija, a wydaje mi się, że takie rzeczy jak dewocjonalia, kupujemy sobie na dłuższy czas. Może więc w tym przypadku, modny oznacza po prostu taki, po który chętnie sięgam?”” – zastanawia się Dominika, która od dwóch lat sprzedaje wyplatane przez siebie różańce.
Niby każdy wie, że do odmówienia “zdrowaśki” wystarczą palce, a jednak coraz więcej osób decyduje się na zakup ładnego różańca. Są zresztą i tacy, którzy posiadają ich całą kolekcję i w każdym dniu tygodnia modlą się na innym modelu. Jeden trafia do nocnej półki, inny do auta, torebki czy podręcznej kieszeni. Niektórzy przyznają, że mimo że posiadają już kilka “duchowych gadżetów”, trudno im powstrzymać się przed zakupem kolejnego. To dzięki nim pamiętają o modlitwie, mogąc odmówić ją w każdym miejscu i czasie.
Czy wygląd ma znaczenie?
W przypadku dewocjonaliów wygląd może i nie jest kluczowy, jednak są osoby – najczęściej kobiety – dla których ma on duże znaczenie. “Choć różaniec to przede wszystkim narzędzie modlitwy, mnie osobiście ma motywować do częstszego użytkowania, a to znaczy, że powinien przykuwać moją uwagę. Nie tylko czerpię przyjemność z otaczania się ładnymi rzeczami, ale zauważam też, że kiedy w zasięgu mojej ręki znajdują się atrakcyjne różańce, częściej się na nich modlę” – mówi Dominika.
“Chodzi też o to, by różaniec do nas pasował. Jak będzie trafiał w nasz gust, to większa szansa, że będziemy częściej brać go do ręki. Zdarza się, że ktoś, kto ma problem z wytrwaniem w konkretnej modlitwie (np. Nowennie Pompejańskiej), chcąc zmobilizować się do kontynuacji, zmienia różaniec na inny” – mówi Ania, która w wolnym czasie oddaje się pasji wyplatania różańców.
Do wyboru, do koloru
Większość osób, które decydują się na zakup różańca to kobiety. Być może to właśnie z tego powodu wśród najczęściej wybieranych kolorów króluje róż. Zarówno subtelny – pudrowy jak i ten mocniejszy – jaskrawy. Tylko trochę mniejszą popularnością cieszą się koraliki w odcieniach błękitu, który jak wiadomo – przypisywany jest Maryi. Panowie wybierają zwykle paciorki w ciemniejszym kolorze – np. czerni, zieleni lub granacie.
Coraz większą popularnością cieszą się różańce w formie pierścionka czy bransoletki. Wynika to jednak nie tyle z mody, co z… wygody. Różaniec będący jednocześnie biżuterią, możemy nosić non stop przy sobie, dzięki czemu mamy możliwość odmówić “zdrowaśkę” praktycznie w każdej chwili. Taki “poświęcony” pierścionek świetnie sprawdzi się też, gdy chcemy pomodlić się poza domem, a akurat nie mamy przy sobie klasycznego różańca.
“Rodzaj zamawianych paciorków dopasowywany jest zwykle do okoliczności, w jakich klient będzie z niego korzystał. Ktoś, kto na co dzień nosi różaniec w kieszeni lub torebce, wybierze raczej coś lekkiego. Cięższe dewocjonalia lepiej sprawdzą się w przypadku użytku domowego” – mówi Ania. Wiadomo też, że różaniec, który chcemy nosić na szyi będzie różnił się od tego, który zawiśnie na lusterku samochodowym.
Czy nudny, brązowy różaniec to przeżytek?
Być może pamiętacie z dzieciństwa “duchowy gadżet”, jakim był fluorescencyjny, świecący w ciemności różaniec? Zapewne w wielu domach znajdzie się też przynajmniej jeden sznur paciorków w klasycznym, brązowo-drewnianym wydaniu. Tandeta, nuda i przeżytek? Niekoniecznie! Często to właśnie zapomniane dewocjonalia – choćby te z czasów dzieciństwa – są najbliższe sercu, bo noszą w sobie wspomnienia i konkretny ładunek emocjonalny.
“Różaniec po babci oraz ten z czasów Pierwszej Komunii mają dla mnie bezcenną, niematerialną wartość” – mówi Dominika. Sama też zrobiła już kilka różańców swoim dzieciom, z zamiarem podarowania im ich w przyszłości. “Czy akurat te kolory i kamienie przypadną im do gustu? Tego nie wiem. Mam jednak nadzieję, że największe znaczenie będzie miał dla nich fakt, że są ode mnie, w dodatku prosto z serca”.
Cuda – małe i duże
Choć ani Dominika ani Ania nigdy nie przypuszczały, że ich praca będzie polegała na… zaplataniu różańców, zgodnie przyznają, że to, co robią wpływa też na ich wiarę. “Robienie różańców jest dla mnie modlitwą kontemplacyjną. Pracując w ciszy, mam szansę usłyszeć głos Boga” – wyznaje Dominika, która swoją pracę traktuje w kategoriach wyróżnienia. Wcześniej była ekonomistką, ale w pewnym momencie zaczęła modlić się o zawód, w którym będzie mogła w pełni wykorzystywać swoje talenty. “Tak niesamowicie splotło się wiele wydarzeń, pojawiły się osoby, które były dla mnie jak drogowskaz od Pana Boga, że właściwie z dnia na dzień postanowiłam zwolnić się z pracy w korporacji i zająć się wyłącznie robieniem różańców” – opowiada.
Cennym bonusem ich pracy są wieści o owocach modlitwy odmawianej na zrobionych przez nich paciorkach. Zdany egzamin, dostanie się na wymarzone studia, uzdrowienie z choroby, czy zajście w upragnioną ciążę. Ich skrzynki pękają w szwach od tego typu historii. One same podkreślają jednak, by pamiętać, że różaniec to tylko przedmiot i jako taki – nie posiada żadnych nadprzyrodzonych właściwości. To nie za przyczyną sznurka paciorków dzieją się bowiem te wszystkie cuda. Sprawić je może (o ile zeche!) tylko Bóg, we współpracy z naszą wiarą.