Aleteia logoAleteia logoAleteia
środa 24/04/2024 |
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Samo recytowanie „Ojcze nasz” i „Zdrowaś, Maryjo” to za mało. Różaniec jest bardziej Maryjny czy biblijny?

skąd się wziął różaniec

Maurice Yom | Shutterstock

Ks. Michał Lubowicki - 29.10.22

Św. Jan Paweł nie bez powodu nazywał różaniec „streszczeniem Ewangelii”. Nie może nam wystarczyć sama recytacja modlitw „Ojcze nasz” i „Zdrowaś, Maryjo”.

Biblijne „prapoczątki” różańca

Na samo początku warto zdać sobie sprawę z tego, że u swych „prapoczątków” różaniec jest bardziej biblijny, niż skłonni bylibyśmy przypuszczać. W swojej najstarszej formie narodził się bowiem jako zamiennik codziennej modlitwy stu pięćdziesięcioma biblijnymi psalmami, która była pierwotnym pragnieniem pierwszych pokoleń mnichów na pustyniach Syrii i Egiptu.

Realizacja tego ambitnego założenia nastręczała jednak w praktyce pewnych trudności. Po pierwsze księgi (a właściwie zwoje) były wówczas horrendalnie drogie. O ile jeszcze wspólnota cenobitów mogła wspólnym wysiłkiem zgromadzić środki na taki zakup, o tyle samotny anachoreta nie miał zazwyczaj nawet co marzyć o posiadaniu Psałterza na własność.

Po drugie spora część mnichów rekrutowała się – zwłaszcza w Egipcie – z niższych, a co za tym idzie, niewykształconych warstw społeczeństwa. Możemy zakładać, że większość z nich była analfabetami lub półanalfabetami. Owszem, zdolność zapamiętywania mieli prawdopodobnie lepszą niż my dzisiaj (choćby ze względu na stałą praktykę i brak przeciążenia informacyjnego, które na co dzień jest naszym udziałem), ale mimo to sto pięćdziesiąt psalmów to jednak ogromna porcja tekstu.

No i do tego dochodziła proza życia, czyli konieczność dzielenia czasu między modlitwę a pracę fizyczną, która pozwalała się mnichom utrzymać. Wszystko to razem wzięte kazało szukać jakiegoś ekwiwalentu modlitwy Psałterzem.

Kamyki, sznurki i węzełki

Tak narodziła się praktyka odmawiania codziennie stu pięćdziesięciu Ojcze nasz w zamian za sto pięćdziesiąt psalmów. Pomysł ten miał większą głębię, niż można by w pierwszej chwili przypuszczać.

Mnisi rozumieli, że psalmy są proroctwami o Chrystusie, zapowiadającymi Jego osobę i zbawczą misję. Najdoskonalsza chrześcijańska modlitwa, której sam Jezus nauczył swoich apostołów (będąca na dodatek, jakby nie patrzeć, również tekstem biblijnym) idealnie nadawała się jako zastępnik psalmów dla tych, którzy nie byli w stanie ich przyswoić pamięciowo lub wyrecytować w ciągu jednego dnia.

Do liczenia kolejnych Ojcze nasz używano kamyków, ziaren lub sznurów z węzełkami. Praktyka tej modlitwy szybko zyskiwała popularność także poza środowiskiem mniszym – choćby dzięki odwiedzjącym mnichów pielgrzymom.

Jak różaniec zrobił się maryjny?

Wyraźny komponent maryjny duchowości chrześcijańskiej, obecny w niej właściwie od samego początku, znajdował wyraz w tworzeniu różnego rodzaju modlitw także ku jej czci. Jedną z najwcześniejszych maryjnych praktyk modlitewnych była recytacja pozdrowienia, jakim anioł zwrócił się do Maryi podczas Zwiastowania, w formie zaczerpniętej wprost z Ewangelii: „Bądź pozdrowiona, Maryjo, pełna łaski, Pan z Tobą; błogosławionaś Ty między niewiastami” (por. Łk 1,28).

Z czasem zaczęto praktykować odmawianie stu pięćdziesięciu Bądź pozdrowiona dokładnie wedle tej samej metody, co sto pięćdziesiąt Ojcze nasz. Co ciekawe, dopiero w XIV wieku mnisi kartuscy „rozbudowali” Pozdrowienie Anielskie do znanej nam dzisiaj formy, dodając do słów anioła słowa Elżbiety z Łk 1,42: „Błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus” oraz prośbę: „Módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej”, wzorowaną z kolei na prośbie celnika z Jezusowej przypowieści: „Boże, miej litość dla mnie grzesznika” (por. Łk 18,13), której wielokrotne powtarzanie również zdążyło się już ugruntować jako jedna z popularnych praktyk modlitewnych (tzw. modlitwa Jezusowa).

Trzeba zaznaczyć, że choć w ten sposób różaniec coraz bardziej oddalał się od pierwotnego założenia medytacji nad biblijnym tekstem psalmów, to jednak nadal pozostawał (i pozostał) modlitwą wprost opartą na Słowie Bożym.

Coraz bardziej różańcowy różaniec

Przyzwyczajeni do postrzegania i opisywania rzeczywistości na sposób symboliczny ludzie średniowiecza skojarzyli najpierw modlitwę z kwiatem róży, który składa się w darze, a zaraz potem „wieniec” modlitw z wieńcem róż i tak różaniec zyskał swoją nazwę. Pomysł ten prawdopodobnie należy przypisać XIII-wiecznym cystersom.

Kartuzi nie zasypiali jednak w tym czasie gruszek w popiele i nauczyli całą Europę przeplatać każde dziesięć Zdrowaś, Maryjo jednym Ojcze nasz, łącząc w ten sposób oba „małe Psałterze”. Popularyzacją tego wynalazku zajął się zwłaszcza oczarowany nim św. Dominik, a później bracia z założonego przezeń Zakonu Kaznodziejskiego.

Tajemnice różańcowe – powrót do Biblii

Pamięć o biblijnych korzeniach i charakterze modlitwy różańcowej wyraziła się w zachęcie do medytowania przy jej okazji opisanych w Biblii wydarzeń z życia Jezusa i Maryi. Pierwotną formą rozważania „tajemnic” różańcowych było wplatanie w kolejne Zdrowaś dopowiedzeń: „… owoc żywota Twojego, Jezus – który dźwigał krzyż na Golgotę/ który Zmartwychwstał” etc.

Wyodrębnienie i ustalenie zestawu piętnastu tajemnic podzielonych na radosne, bolesne i chwalebne było dziełem żyjącego w XV wieku dominikanina, bł. Alana de Rupe (vel de la Roche). On także był twórcą pierwszych znanych bractw różańcowych, co stanowiło jego patent na popularyzację „nowego różańca” – czyli wzbogaconego właśnie o medytacje nad „tajemnicami”.

Choć z czasem zwyczaj czynienia dopowiedzeń ustąpił z czasem rozmyślaniu nad wydarzeniami biblijnymi (lub przekazanymi przez Tradycję, jak wniebowzięcie i ukoronowanie Maryi) przed recytacją kolejnych partii modlitw, to zaproponowany przez bł. Alana układ różańca utrwalił się, upowszechnił i dotrwał aż do 2002 roku, kiedy to św. Jan Paweł II zaproponował w liście Rosarium Virginis Mariae (Różaniec Maryi Panny) kolejnych pięć „tajemnic światła”, związanych z czasem publicznej działalności Jezusa.

Różaniec: streszczenie Ewangelii

W liście tym papież nazywa różaniec „streszczeniem Ewangelii” i kładzie duży nacisk na potrzebę wierności biblijnemu charakterowi tej modlitwy. Różaniec ma nam służyć „do kontemplowania oblicza Chrystusa”, który objawia się nam w swoim Słowie. Papież pisze:

Różaniec ze swą specyfiką przynależy do tej urozmaiconej scenerii modlitwy „nieustannej”, a jeśli liturgia, jako działanie Chrystusa i Kościoła, jest zbawczym działaniem w pełnym tego słowa znaczeniu, to różaniec, jako „medytacja” o Chrystusie z Maryją, jest zbawienną kontemplacją. Zagłębianie się, tajemnica po tajemnicy, w życie Odkupiciela sprawia bowiem, że to, co On zdziałał, a liturgia aktualizuje, zostaje dogłębnie przyswojone i kształtuje egzystencję (…). Nie chodzi jedynie o nauczenie się tego, co głosił, ale o „nauczenie się Jego samego”.

W tym celu, aby różaniec był rzeczywiście modlitwą kontemplacyjną, potrzebujemy sięgać przy jego odmawianiu i rozważaniu do Słowa Bożego, do Biblii. Nie może nam wystarczyć sama recytacja biblijnych fraz Ojcze nasz i Zdrowaś, Maryjo. Potrzebujemy „wejść w Słowo” i odnaleźć się w dialogu ze Słowem Boga.

Można to robić sięgając wprost do tekstów biblijnych opisujących konkretne wydarzenia, które rozważamy w kolejnych „tajemnicach”. Można sięgnąć po formę medytacji, w której postaramy się zobaczyć samych siebie jako uczestników rozważanych wydarzeń. Można także, rozważając kolejne „tajemnice”, szukać analogii między nimi a wydarzeniami naszego własnego życia, także codziennego, nasłuchując w ten sposób, co Pan chce nam przekazać i objawić; do czego nas wezwać i zaprosić.

Tak czy inaczej, zatroszczenie się o biblijny, medytacyjny wymiar modlitwy różańcowej nie powinno być traktowane jako „urozmaicenie” czy „naddatek”, ale jako staranie o zachowanie autentycznego sensu tej uświęconej wielowiekową tradycją praktyki modlitewnej.

Bynajmniej nie zatracimy w ten sposób, ani nie odsuniemy na dalszy plan maryjnego charakteru różańca. Wręcz przeciwnie. Maryja bowiem jest pierwszą, która przyjmuje i nas uczy przyjmować Boże Słowo, zachowywać je i medytować; towarzyszyć Jezusowi i wchodzić z Nim w coraz głębszą i trwalszą komunię; a wreszcie dawać Słowu Ciało – poprzez nasze decyzje i czyny, które narodzą się z medytacyjnego zasłuchania w to, co Bóg nam mówi i objawia. Nie ma bardziej maryjnej postawy (i lepszego sposobu uczczenia samej Maryi), niż naśladowanie Jej w przyjmowaniu Słowa.

Tags:
bibliamodlitwaróżaniec
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail