Monica Canetta, 32-letnia mieszkanka USA o włoskich korzeniach, oczekiwała wraz z mężem Carlem na narodziny trzeciego dziecka. Podczas rutynowego badania w klinice kobieta usłyszała straszliwe słowa: „Bez szans na przeżycie”.Nie rozumiała z tego nic. „Przecież moje dziecko żyje. Widzę bicie jego serca na ekranie” – pomyślała.
„Bez szans na przeżycie”. Z biegiem czasu Monica zrozumiała, co oznaczają te słowa, przynajmniej, jeśli chodzi o zespół medyczny opiekujący się jej ciążą. Po kolejnych badaniach Monica i Carlo dowiedzieli się, że ich synek, Matteo, cierpi na zespół Edwardsa. To zaburzenie genetyczne zazwyczaj nie pozwala dziecku przeżyć długo po narodzinach, o ile w ogóle uda mu się przeżyć poród.
„Bez szans na przeżycie”. To z pewnością druzgocąca wiadomość dla każdego rodzica oczekującego na narodziny dziecka. Lekarze zaproponowali Monice kolejne badania, w tym amniopunkcję, uzasadniając, że więcej danych pozwoli rodzicom na lepsze rozeznanie dalszego działania. „Chciałam dać mojemu dziecku każdą szansę, jaką może dać współczesna medycyna” – napisała w 2021 r. Monica w felietonie dla “USA Today”. „Nie doceniłam jednak, jak trudno będzie znaleźć lekarza, który poparłby mój wybór” – dodała.
Wkrótce stało się dla niej jasne, że zespół medyczny tak naprawdę priorytetowo traktował tylko jeden wybór – aborcję. „Ani razu nie usłyszałam słów, których tak pragnęłam: Nie przejmuj się tym. Co chcesz zrobić? Pomożemy ci” – napisała.
Na szczęście Monica poprzez swojego proboszcza poznała dr Lucy Bayern-Zwirello ze szpitala św. Elżbiety w Bostonie. Nowo poznana lekarka całkowicie odmiennie podeszła do sytuacji. Przeprowadziwszy badanie ultrasonograficzne, doktor Bayern-Zwirello, szefowa Oddziału Matki i Płodu w bostońskim szpitalu, powiedziała Monice: „Twoje dziecko jest piękne. Cieszę się, że mogę ci towarzyszyć. Zobaczmy, co zrobi dziecko”.
To oczywiście nie zmieniło nieuniknionego. Matteo nadal miał Zespół Edwardsa i jego życie miało być bardzo krótkie. Jednak słowa dr Bayern-Zwirello sprawiły, że Monica i jej rodzina byli w stanie poradzić sobie z tą wielką tragedią.
Bayern-Zwirello wiedziała, że rodzicom bardzo zależy na ochrzczeniu dziecka przed śmiercią. „Kiedy byłam w 35 tygodniu i stało się jasne, że dziecko już nie rośnie, lekarka zdała sobie sprawę, że nadszedł czas, aby chłopiec opuścił łono matki. W ten sposób pojawiła się szansa, że urodzi się żywy. Zaczęto więc wywoływać poród” – powiedziała Canetta w wywiadzie.
„Może dziwić fakt, że śmierć noworodka może być piękna, ale tak właśnie odszedł Matteo” – wspomina. Chłopiec zmarł w otoczeniu kochającej rodziny. Do końca opiekował się nim zespół medyczny, który prowadził go w drodze ku godnej śmierci, na jaką zasługiwał.