Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 23/04/2024 |
Aleteia logo
Styl życia
separateurCreated with Sketch.

„Chciałbym być tak ważny, jak ich telefon”. Co powiedziałoby twoje dziecko, gdybyś chciał je wysłuchać?

dziewczynka ze smutną miną opiera się na stole

Svetlana Repnitskaya | Shutterstock

Małgorzata Rybak - 10.01.23

„Czuję się jak złe dziecko, kiedy popełnię błąd… Zazwyczaj dlatego, że moi rodzice myślą, że zrobiłem to specjalnie”. To tylko jedno z poruszających zdań wypowiedzianych przez dziecko w gabinecie psychologa. Co z nim dalej zrobisz?

Niedawno do Internetu trafiły wypowiedzi dzieci, zapisane przez terapeutów na karteczkach post-it. Tych przejmujących słów dzieci nie mają jednak szansy wypowiedzieć do swoich rodziców, ponieważ w domu nie istnieje żaden kanał ich odbioru. Po to, by mogły one uchylić drzwi do swojego wnętrza, potrzebny jest dobry, uważny i akceptujący słuchacz. Nie jest to możliwe, gdy rodzicom wydaje się, że z góry wiedzą, jakie ich dzieci są. Ani wtedy, gdy przekreślają je albo po prostu zdają się nie widzieć ich życia psychicznego. Z zebranych przez specjalistów zdań wyłania się ogrom informacji, z których my, rodzice, możemy zrobić dobry użytek.

View this post on Instagram

A post shared by życie warte jest rozmowy (@zyciewartejestrozmowy)

Dla dzieci jesteśmy najważniejsi na świecie

Gdy mówisz, że cię rozczarowałem, zabijasz mnie. Nie popełniłem błędu, żeby cię zranić, po prostu uczę się, jak postępować (13 lat).

Rodzice często nie doceniają, jak ważni są dla swoich dzieci. W powszechnym obiegu królują stereotypowe opinie, że dla dzieci istotne są smartfony, Internet, rówieśnicy. Prawdą jest, że każde pokolenie posiada swoje pasje, a relacje z kolegami i koleżankami mają ogromne znaczenie i to zarówno dla 3-latków, jak i 17-latków. Jeśli jednak zabraknie im zrozumienia i akceptacji ze strony rodziców, ich życie będzie nie do zniesienia. Dzieci potrzebują wiedzieć, że rodzice są z nich dumni, wierzą im i najzwyczajniej w świecie je lubią. Bez tego doświadczają ogromnego cierpienia i uwewnętrzniają postawy rodziców wobec siebie samych. Tak więc, gdy rodzic uważa dziecko za głupie, ono faktycznie zaczyna tak o sobie myśleć.

Dzieci bezbrzeżnie nas kochają

Kocham moich rodziców nawet kiedy na mnie krzyczą. Zawsze ich kocham. Chciałbym wiedzieć, że oni mnie też tak bardzo kochają (10 lat).

Zawsze możemy być pewni bezbrzeżnej miłości naszych dzieci. Gdy trudno nam w to uwierzyć, wystarczy przypomnieć sobie, jakimi uczuciami darzymy własnych rodziców. Nawet jeśli jesteśmy z nimi skonfliktowani, to i tak przechowujemy w sercu ich pragnienia i sądy na nasz temat. I niemal codziennie o nich pamiętamy. Instynktownie chcemy zaoszczędzić cierpienia mamie czy tacie, przymknąć oko na ułomności jednego i drugiego, licząc się z ich zdaniem. Nawet jeśli nas ono rani, a w rzeczywistości i tak postępujemy po swojemu.

Dzieci z miłości do rodziców są gotowe poświęcić siebie. Mogą zacząć myśleć źle na swój temat i niedobrze siebie traktować – byle tylko móc ochronić miłość do ludzi, którzy dali im życie i się nimi opiekują.

Dzieci zapamiętują słowa wypowiadane w gniewie

Mój pies dostaje więcej uwagi niż ja. Tata powiedział, że to dlatego, że pies nie mówi. Więc ja też przestałem mówić (7 lat).

Słowa, jakie wypowiadamy do dzieci i o dzieciach, zapadają w nie bardzo głęboko. Głupie żarty, sarkazm i krytyka trafiają na bardzo wrażliwą tkankę, która formuje w ich psychice obraz samego siebie, świata i relacji z innymi ludźmi. Wszystkie stwierdzenia mają moc budować i wzmacniać („ufam ci”, „jesteś ok”, „cieszę się, że cię widzę”) albo hamować w rozwoju i niszczyć („przeszkadzasz mi”, „nie lubię cię”, „tyle z tobą kłopotu”).

Niekiedy symptom, jaki pojawia się u dziecka, jest konsekwencją tego, jak się do niego zwracamy. Na przykład, jeśli któryś z rodziców świadomie (lub kompletnie nieświadomie) kieruje do małego człowieka przekaz: „zniknij” (bo „za dużo potrzebujesz”, „sprawiasz kłopot”, „denerwujesz nas”, „nie starasz się wystarczająco”), może to wpłynąć na rozwój depresji czy skłonności do samookaleczeń. Bywa, że dopiero zauważone w szkole trudności lub zdiagnozowana choroba wymuszają na rodzicach zatrzymanie się przy dziecku, dając szansę na zauważenie go.

Dzieci mają dobre intencje

Czuję się jak złe dziecko kiedy popełnię błąd… Zazwyczaj dlatego, że moi rodzice myślą, że zrobiłem to specjalnie (7 lat).

Dzieci nie działają z intencją utrudnienia nam życia czy wyrządzenia krzywdy. W każdej chwili, w najlepszy dostępny dla nich sposób próbują realizować swoje potrzeby albo nam o nich opowiadać. Zachowują się w trudny dla nas sposób szczególnie wtedy, gdy są zmęczone, przebodźcowane i głodne (nie tylko fizycznego pokarmu, ale także naszej uwagi, troski czy obecności). Dzieje się tak też wtedy, gdy przeżywają emocje, które je przerastają i potrzebują pomocy w ich uregulowaniu. I w każdej z tych sytuacji potrzebują naszego mądrego wsparcia, a nie kary. Odpowiedzią na popełnione przez nie błędy powinna być życzliwa i cierpliwa pomoc w ich naprawie i zrozumieniu. Upokorzenie i odrzucenie to nie jest dobry kierunek reagowania na potyczki.

Budujemy poczucie własnej wartości dzieci przez czas, jaki im dajemy

Chciałbym być tak ważny, jak ich telefon (6 lat).

To nie osiągnięcia i pochwały budują poczucie wartości naszych dzieci, ale czas, jaki z nimi spędzamy i niewartościująca uwaga, jaką im dajemy. Innymi słowy: dzieci potrzebują naszej ciekawości, ale bez oceniania. Oraz chęci nas, rodziców, do przebywania z nimi w ich własnym świecie. Potrzebują tego w każdej sytuacji: zarówno wtedy, gdy przychodzą pokazać nam rysunek, jak i wtedy, gdy sami wychodzimy z inicjatywą zagrania w piłkę lub planszówkę.

To właśnie na tej podstawie dziecko wyciąga wnioski co do tego, ile dla nas znaczy. Może więc warto zapytać je, co lubi z nami robić i za czym najbardziej tęskni. Odpowiedź może nas naprawdę zaskoczyć…

Dzieci potrzebują naszej słowności i prawdomówności

Moja mama mówi ‘za chwilkę’ i mijają godziny. To dlatego krzyczę i żądam. Ona o mnie zapomina (16 lat).

Gdy mnie okłamujesz, kiedy pytam czy u ciebie ok… Sprawiasz, że przestaję ufać sobie. Jestem z tobą połączony (15 lat).

Bardzo możliwe, że dorosły, który odracza wszystkie swoje potrzeby – i te związane z życiowym spełnieniem, i te podstawowe, jak zapisanie się do lekarza czy wyjście do toalety – jako dziecko słyszał często: „Za chwilkę”. Dzieci doskonale czują, gdy na liście priorytetów przesuwane są na coraz to dalsze miejsca. Gdy rodzice nie dotrzymują słowa, myślą o sobie, że są nieważne. Zaczyna się im wydawać, że ich cele, granice i potrzeby są mało istotne.

Dorosły, który nie dotrzymuje słowa albo nie mówi prawdy, tworzy dziecku niestabilny świat, w którym nie ma się ono na czym oprzeć. Jak w domu z dziurawą lub chybotliwą podłogą, gdzie drzwi i okna wciąż zmieniają położenie, w dodatku w trudny do przewidzenia sposób. Wychowując się w takich warunkach, nie sposób mieć potem zaufanie do siebie, świata i ludzi. Nie wiadomo przecież, czego się spodziewać.

Liczą się małe gesty

Gdybym uciekł, moi rodzice nawet by nie wiedzieli. Nie mówią mi już dobranoc (6 lat).

Dzieci potrzebują wiedzieć, że są z nami połączone. To połączenie budujemy przez różne gesty. Szczególnie zaś sprzyjają temu rytuały: gdy robimy coś wspólnie albo z myślą o nich. Może to być czytanie wieczorem do poduszki albo śpiewanie razem w drodze do przedszkola. A nawet słuchanie w aucie ulubionej audycji, wspólne posiłki czy popołudniowe herbatki.

Oczywiście, że mamy swoje własne, dorosłe problemy, ale czy one kiedyś się kończą? Nie… Dlatego warto wpisać do kalendarza konkretny czas, który poświęcimy dzieciom. Niech wiedzą, że rezerwujemy go dla nich na wyłączność.

Czasem decydujemy za dzieci, bo wydaje się nam, że wyrosły już z pewnych rzeczy. Skoro ktoś jest już tak duży, że potrafi samodzielnie umyć sobie zęby, to już na pewno nie potrzebuje czytania do poduszki. Czy na pewno? Lepiej sprawdzić czy mamy rację. W przeciwnym razie nasze dziecko może poczuć się bardzo osamotnione.

Mogłabym o nas, rodzicach, napisać to samo, co o dzieciach: że mamy zawsze dobre intencje. Kiedy zapracowujemy się na śmierć, robimy to z myślą o przyszłości dzieci. Kiedy podnosimy głos, chcemy nauczyć ich czegoś ważnego. Okazuje się jednak, że stosowana przez nas metodologia może być bardzo zawodna. I wówczas posłuchanie tego, co chcą powiedzieć nam dzieci, może dać nam ogromnie wiele. Naszym dzieciom zaś przywrócić poczucie, że nie są na świecie same.

Tags:
dziecirelacjerodzicerozwój
Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail