Karol Wojteczek - publikacja 18.01.23, aktualizacja 26.01.2024
„Podczas okupacji Mosulu islamiści z ISIS spalili żywcem dziewiętnaście jezydzkich dziewcząt. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że takie rzeczy dzieją się w XXI wieku, a świat nie reaguje. Postanowiłem, że tym, który coś zrobi, będę ja” – mówi Dawid Czyż z fundacji Orla Straż.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W jednym z pierwszych komunikatów, na jakie natrafiłem na Waszej stronie, przeczytałem, że póki co nie kierunkujecie Waszej pomocy w stronę Ukrainy; że na to przyjdzie czas, gdy kurz bitewny opadnie, a obiektywy kamer zwrócą się w innym kierunku…
Poniekąd tak. Rzeczywiście, na samym początku rosyjskiej inwazji zajęliśmy tego rodzaju stanowisko. Później jednak pewien przedsiębiorca, prowadzący popularny kanał na YouTube związany z finansami, zorganizował zrzutkę na portalu zbiórkowym. I chciał, abyśmy to akurat my spożytkowali zebrane środki na pomoc humanitarną na Ukrainie w takim modelu, w jakim świadczymy ją w Iraku. Znaczna część płynącego wsparcia ogniskowała się wówczas wokół uchodźców, wspomniany człowiek chciał natomiast zrobić coś dla tych, którzy w napadniętym kraju pozostali. W chwili obecnej realizujemy na Ukrainie m.in. wymianę zniszczonych dachów, ale też zakup środków pierwszej potrzeby.
Przede wszystkim jednak mamy świadomość, że jest w Polsce wiele organizacji, większych od nas i prężnie działających, które są w stanie zaopiekować się ofiarami toczonej po sąsiedzku wojny. Nie ma więc potrzeby, abyśmy i my, ze swoimi relatywnie niewielkimi możliwościami, angażowali się w tym kierunku. Musielibyśmy wówczas dokonać wyboru: pomagać dalej ludziom, którym pomagamy od lat, albo zostawić ich i wykonać obrót o 180 stopni.
Z myślą o nich właśnie pozwoliłem sobie na tego rodzaju wstęp. Czy rzeczywiście jest tak, że ta ludność Syrii i Iraku po pokonaniu ISIS, po skierowaniu obiektywów kamer w inną stronę, została pozostawiona sama sobie?
Zanim odpowiem, pozwolę sobie na pewną dygresję. Zwycięstwo nad ISIS zostało szumnie ogłoszone przez amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, ale ISIS nigdy nie było krajem w naszym zachodnim rozumieniu. Zwycięstwo nad tym tworem miało charakter terytorialny, ale nie oznacza to, że islamiści zniknęli. Nadal zdarzają się zamachy, porwania, zabójstwa. W jakimś sensie przypomina to „pospolitą” przestępczość, tyle że na większą skalę. W górach irackiego Kurdystanu pod kontrolą islamistów w dalszym ciągu pozostają całe wioski. To nie jest tak, że przeszli oni do partyzantki i ukrywają się w jaskiniach. Są regiony kraju, nad którymi nie ma kontroli ani rząd iracki, ani syryjski, ani kurdyjski. Nie można więc mówić o powrocie do statusu quo sprzed pojawienia się ISIS.