Uważała, „iż nieład w społeczeństwie wywodzi się z nieładu w rodzinie”. Radziła, by zawsze być „uprzejmym, miłym i ludzkim” i „działać, nie tracić czasu, wierzyć, wysilać się, ufać i głośno wołać w swym sercu do Boga”.
Zaglądamy do niezwykłego testamentu św. Anieli Merici. Dokument liczy niemal pięćset lat, ale aktualność myśli założycielki Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej zadziwia, może być wielką duchową pomocą także dla nas, współczesnych. I nie tylko dla noszących habity.
Aniela Merici
Piętnasty wiek, słoneczne, włoskie miasteczko Desenzano, położone na południowo-zachodnim brzegu jeziora Garda. Niewielkie, przytulone do siebie domostwa. Port dla rybackich łodzi i zamek na wzgórzu, a z niego widok na szerokie pasmo ośnieżonych Alp.
To w tym lombardzkim miasteczku, 21 marca 1474 r., w rodzinie Mericich przyszła na świat dziewczynka o jasnych, niemal złotych włosach. Na chrzcie otrzymała imię Aniela.
Wybór zawdzięczała mamie, która chciała, aby dobry anioł zechciał być patronem na każdy dzień życia jej córki. Dziewczyna dość wcześnie doświadczyła mistycznego przeżycia, w którym usłyszała wezwanie, by założyć wspólnotę dziewic poświęconych Bogu.
Pierwsza Komunia i najważniejszy Gość
W wieku trzynastu lat po raz pierwszy przystąpiła do Komunii świętej. Szykowała się na ten dzień bardzo starannie. Mówiła, że często podpatrywała, w jaki sposób mama przygotowuje dom na przybycie gości. Stół przykrywa serwetą, zdobi go kwiatami, dba o smaczne potrawy i wino. A gdy już się zjawią, zabawia ich serdeczną rozmową, wypytuje o ich sprawy, wysłuchuje tego, co mają do powiedzenia, ale i sama opowiada o tym, co dzieje się w jej rodzinie.
W podobny sposób należy przygotowywać się na przyjęcie najważniejszego Gościa, Jezusa – uważała mała Aniela i takich rad udzielała też swojej siostrze Rozalii.
Niestety, dwa lata później, z powodu epidemii atakującej mieszkańców miast i wsi, straciła najpierw siostrę, a potem oboje rodziców. Osierocona, trafiła pod opiekę wuja, kupca Bartłomieja Biancosi. Do końca życia była mu wdzięczna za to, że zdecydował się ją przyjąć i wychować.
Założycielka urszulanek
Po śmierci wuja, kiedy została zupełnie sama, Aniela zrozumiała, że jej powołaniem jest stać się siostrą i matką dla wszystkich. Chciała zatroszczyć się o te dzieci, które miały mniej szczęścia niż ona, i po śmierci rodziców nikt się nimi nie zajął. Nie tylko nie dał im dachu nad głową i nie karmił, ale też nie zadbał o znajomość prawd wiary i nie uczył pacierzy.
Zaczęła od umocnienia samej siebie. Podjęła odważnie powracające na modlitwie pragnienie, aby wstąpić do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich. Zgłosiła się do klasztoru św. Bernardyna i poprosiła o łaskę przyjęcia do III Zakonu.
„Słyszałam, ojcze, że tercjarze mają szczęście częściej przystępować do Komunii świętej, a właśnie tego pragnę. Chciałabym tak wiele uczynić w świecie dla dzieci i biednych. Sama słabą się czuję, a jednocząc się często z Chrystusem w Komunii świętej byłabym silna Jego mocą” – powiedziała gwardianowi.
Dożyła 66 lat. Zmarła 27 stycznia 1540 r. w Brescii, ubrana w tercjarski habit pokutny. Zostawiła po sobie wiele śladów serdecznej dobroci i świętości – przytułki dla sierot, szkoły dla ubogiej młodzieży, ale też młodziutką wspólnotę nowej rodziny zakonnej, którą powierzyła św. Urszuli. Zdążyła jeszcze podyktować dla niej regułę zakonną, zbiór rad i duchowy testament.
Bóg zechciał…
Pisma, które św. Aniela Merici zostawiła Towarzystwu św. Urszuli, zawdzięczamy jej sekretarzowi, Gabrielowi Cozzano. Dyktowała je, w formie listów, a on skrupulatnie notował. Jej styl był jasny, myśl precyzyjna, a język pełen życzliwości. Pouczenia tchnęły pragnieniem pokoju, a nie krytyki i przygan.
Wszystkie z ocalałych pism dowodziły głębokiej znajomości Pisma Świętego i dzieł Ojców Kościoła, których mądrość rozważała i kontemplowała. W testamencie nazywała siebie „Siostrą Anielą, niegodną służebnicą Jezusa Chrystusa”.
„Chociaż sama z siebie jestem bardzo nieodpowiednią i nieużyteczną sługą, jeszcze udzielił mi Bóg, według swojej zwykłej dobroci takiej łaski i daru, bym mogła zgodnie z Jego wolą i zarządzać, i troszczyć się o zaspokojenie zwłaszcza tych potrzeb sióstr, jakie wiążą się z prowadzeniem ich i postępowaniem ich w życiu, do którego zostały wybrane” – pisała.
Wierzyła, że to „Bóg zechciał, w przedwiecznych swoich zamiarach, wybrać spośród marności tego świata wiele kobiet, zwłaszcza dziewic”, by tworzyły Towarzystwo św. Urszuli.
Testament św. Anieli Merici
Św. Aniela podkreśla w testamencie, że przełożone i mistrzynie powinny być na wieki wdzięczne Bogu za to, że wybiera kolejne dziewczęta do szeregów Towarzystwa. To w Bogu widzi tego, który zaprasza, nie w przełożonych. Nie zachęca do akcji powołaniowych, ale do żarliwej modlitwy, by Bóg zechciał obudzić serca. Prosi, aby przełożone odkrywały w sobie cechy macierzyństwa i traktowały młode dziewczęta jak własne córki. Towarzystwo św. Urszuli nazywa rodziną, a nie tylko wspólnotą.
„Chciałabym, abyście oczami duszy dostrzegły i rozważyły tę wielką łaskę i szczęście, że Bóg raczył uczynić was matkami tylu dziewic, że swoje własne oblubienice oddał w wasze ręce i powierzył waszemu kierownictwu” – pisze. „Usiłujcie z pomocą Bożą zdobyć i utrzymać w sobie tę dobrą postawę umysłu i serca, by jedyną pobudką waszych trosk i rozporządzeń była miłość Boga i gorliwość o zbawienie dusz” – poucza.
Matki i córki
Zachęca też, aby w każdej współsiostrze widzieć córkę. Uczyć się relacji matka – córka, która oparta jest na czułej miłości, a nie tylko suchej regule wymagań.
„Proszę, abyście poważały wasze córki i miały je wyryte w myśli i sercu, każdą z osobna, nie tylko ich imiona, ale także ich sytuację, charakter i wszystko, co ich dotyczy. Nie będzie to trudne, jeśli obejmiecie je żywą miłością. Albowiem widzimy, że matki rodzone, jeśliby nawet miały tysiąc synów i córek, każde dziecko z osobna nosiłyby w swoim sercu, bo tak działa prawdziwa miłość.
Owszem, wydaje się nawet, że im więcej ma się dzieci, tym bardziej rośnie miłość i troska o każde z nich. O ileż bardziej matki duchowe mogą i powinny tak postępować, bo miłość duchowa jest bez porównania silniejsza od miłości naturalnej. Jeżeli zatem, najdroższe matki, będziecie kochać te nasze córki żywą i głęboką miłością, niepodobna, byście nie nosiły w pamięci i sercu obrazu każdej z nich” – pisze niedługo przed swoją śmiercią.
Bóg jest łagodny
Matka Aniela przypomina wyznanie Jezusa z jedenastego rozdziału Ewangelii według św. Mateusza: „Uczcie się ode mnie, że jestem łagodny i pokornego serca”. Prosi usilnie następne z przełożonych, które będą podejmować swoje obowiązki, aby się „starały prowadzić córki z miłością, ręką łagodną i delikatną, a nie władczo i szorstko. Nade wszystko strzeżcie się chęci uzyskiwania czegokolwiek siłą, gdyż Bóg dał każdemu wolną wolę, a nikogo nie chce zmuszać, lecz tylko wskazuje, zaprasza i doradza”.
Zaleca naganę i surowość, ale adekwatną do winy i użytą we właściwym czasie. „Wyłącznie z żarliwej troski o dusze” – pisze. To, co powinno naprawdę zaprzątać uwagę przełożonych, św. Aniela zamyka w zdaniu: „Powinnyście gorąco i żywo troszczyć się o to, by wasze córki, przyozdobione wszelkimi cnotami i naprawdę pięknymi obyczajami, mogły jak najbardziej podobać się Jezusowi Chrystusowi”.
Zestawia tę troskę z zabiegami ziemskich mam o powodzenie swoich córek. „Wiadomo, ile matki ziemskie wkładają troski i wysiłku, by w przeróżny sposób stroić, ozdabiać i upiększać swoje córki, aby mogły podobać się doczesnym oblubieńcom. A im są oni znamienitsi i dostojniejsi, tym bardziej matki ze wszystkich sił starają się, by córki były im coraz milsze, w tym zwłaszcza, na czym – w ich mniemaniu – najbardziej oblubieńcom zależy.
O ile bardziej wy powinnyście tak postępować wobec waszych duchowych córek! Są one oblubienicami nie ziemskich małżonków, lecz oblubienicami nieśmiertelnego Syna Ojca Przedwiecznego” – pisze w porywie serca.
Jedność rodziny podoba się Bogu
Wśród wielu porad pozostawionych przez św. Matkę Anielę nie brakuje ostrzeżeń przed działaniem szatana i niezgodą.
„Proszę was z całego serca, niech żaden kąkol niezgody, czy inne zgorszenie, nie zdarza się wśród was. Zwłaszcza nie dopuśćcie, by w tych czasach zarazy nie splamiła jej jakaś zatruta i heretycka opinia. Pamiętajcie, że szatan nigdy nie śpi, lecz na tysiączne sposoby szuka naszej zguby. Nie ma bowiem innego znaku, że się jest w łasce Pana, jak miłość wzajemna i zjednoczenie.
Miłość i wzajemna zgoda są znakiem pewnym, że się kroczy drogą dobrą i miłą Bogu. Tam bowiem, gdzie jest rozbieżność woli, tam zawsze rodzi się niezgoda. A gdzie jest niezgoda, tam niewątpliwie dojdzie do ruiny” – pouczała przywołując słowa Jezusa z Mt 12,25, że „Każdy rząd wewnętrznie skłócony upadnie”.
Mądra matka Aniela
Miała świadomość, że działalność Towarzystwa w kolejnych wiekach wymusi rewizję decyzji przełożonych, dostosowanie do nowych realiów, jednak była pewna, że fundament powinien być nienaruszony.
„Jeżeli, stosownie do czasów i potrzeb, wypadnie coś nowego rozporządzić lub wprowadzić pewne zmiany, czyńcie to roztropnie, zasięgając dobrej rady. I zawsze niech głównym waszym ratunkiem będzie ucieczka do stóp Jezusa Chrystusa.
Jeżeli wiernie będziecie wypełniać te i podobne wskazania, jakie Duch Święty zależnie od czasów i okoliczności wam podyktuje, cieszcie się i bądźcie dobrej myśli” – dyktowała mądra matka niemal pięćset lat temu.
Artykuł na podstawie:
Aniela Merici, „Pisma – Reguła, Rady, Testament”, tłumaczenie, wstęp i opracowanie s. Urszula Borkowska OSU.
M. Alojza Bańkowska OSU, Przeszła dobrze czyniąc. Obrazki z życia św. Anieli Merici.