Popularny w USA aktor Nick Shakoour przeżył istną bitwę wewnętrzną przed decyzją o zagraniu w serialu o Jezusie i jego uczniach. Jak się okazuje, to sam Bóg walczył w jego skamieniałym sercu o to, by go uwolnić do bliskiej relacji ze sobą.
„To jakiś żart?!”
Najpierw miał zagrać faryzeusza Shmuela. Ale gdy dostał zaproszenie na casting, w nagłówku scenariusza przeczytał: Zebedeusz, ojciec Jakuba i Jana. Pomyślał „Hmm ojciec… OK, to interesujące.” A potem doczytał: „Ma 50 lat”. Wtedy wytrzeszczył oczy i powiedział „Hej hej hej!!! 50?! Co takiego?! Czy to jest żart?”. Od razu napisał do menadżerki z pytaniem czy nie zaszła jakaś pomyłka. Odpisała: „Nie, chcą żebyś zagrał Zebedeusza”. OK pomyślał, no dobrze, zajrzę do Biblii, żeby poszukać inspiracji do roli. I, jak powiedział w wywiadzie 3 lata temu, nie był wielkim czytelnikiem Biblii w tamtym czasie. Właściwie nie był nim wcale.
Pobrał więc na telefon apkę z Biblią i wyszukał fragmenty z imieniem Zebedeusz. I odnalazł tylko jedną sytuację z jego udziałem – kiedy wysłał swoich synów, aby poszli za Jezusem, gdy Ten ich powołał. „No, to mam naprawdę dużo do roboty, dziękuję Biblio” – Nick Shakoour śmiał się wspominając w wywiadzie ten moment swojego rozczarowania. Wtedy zdecydował, że skoro jest to tak skromna rola, to po prostu pojedzie tam, zrobi co ma do zrobienia, ale bez zbyt wielkiego wysilania się. Zupełnie nie czuł roli 50-letniego rybaka.
Choć Nick wychował się w rodzinie o silnych korzeniach chrześcijańskich – jego dziadek był księdzem Greckiego Kościoła Prawosławnego – to jego wiara była chwiejna. „Kiedy życie prowadzi cię przez serię wyzwań i prób i to sprawia, że twoje serce zamienia się w kamień i zaczynasz doświadczać wewnętrznej bitwy” – powiedział w jednym z wywiadów.
„Kiedy pierwszy raz zetknąłem się z The Chosen, powiedziałem Bogu «Prawdopodobnie nawet nie istniejesz. Jeśli naprawdę jesteś taki wielki i potężny, to gdzie jesteś dla mnie? Bo jak do tej pory, to za bardzo nic nie widzę. Oczywiście, dziękuję za karierę, którą mi dałeś, ale mój bak jest już naprawdę pusty. Gdzie jesteś???» Coś się we mnie wtedy otworzyło i to było jak czarna dziura, która się powiększała i pochłaniała mnie żywcem. I wtedy w sercu usłyszałem taki głos «jeśli nie zwrócisz się teraz do Boga, będzie z tobą naprawdę źle». I wtedy bum! Zarezerwowałem rolę i poleciałem do Teksasu”.