Ultramaratończyk chciał zrobić coś dla ogarniętej wojną Ukrainy. Wyruszył w 50-dniowy bieg.
„Muszę coś z tym zrobić”
Holender Boas Kragtwijk to ultramaratończyk pochodzący z Amsterdamu. Gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie chciał zrobić coś dla cierpiących tam ludzi.
„Kiedy półtora roku temu wojska Putina napadły na Ukrainę pomyślałem, że muszę coś z tym zrobić” – mówi w rozmowie z TVN24. „Dlatego pojechałem na granicę polsko-ukraińską i pomagałem uchodźcom. Wtedy zdałem sobie sprawę, jakie zniszczenie sieje ten konflikt. Wróciłem do domu. Zastanawiałem się, jak mogę pomóc tym ludziom, by moje zaangażowanie miało większy wpływ. Biegam ultramaratony i doszedłem do wniosku, że to najlepszy sposób, by wesprzeć Ukrainę. By pokazać innym, że wojna się nie skończyła i każdy może coś zrobić dla tych ludzi.”
Holender biegnie do Kijowa. Do pokonania ma 2500 km w 50 dni. W tym czasie odwiedzi cztery kraje. Jego celem jest zebranie jak największej sumy na karetki dla Ukraińców.
Koszt ambulansu to ok. 30 000 Euro. Za jego pomocą można ratować 20-25 ludzi dziennie, jak piszą członkowie Ultra 4 Ukraine na stronie internetowej projektu.